Tytuł: Parkland (Parkland)
Gatunek: Dramat
Reżyseria: Peter Landesman
Premiera: 1 września 2013 (świat)
Ocena: 2-/6
Historia kina pokazuje, że jeżeli w śmierci ważnej lub słynnej osoby doszukać się można chociaż cienia tajemnicy, to możemy być pewni, że na jej podstawie powstanie film. Im bardziej dana osoba była znana, tym więcej kinowych obrazów możemy się spodziewać. A gdy mowa już o prezydencie Stanów Zjednoczonych, to czeka nas prawdziwa powódź na ekranach. Tragiczna historia JFK doczekała się kilkunastu filmów i seriali. Niewyjaśniony po dziś dzień zamach stanowi studnię bez dna dla twórców. Do tego grona postanowił dołączyć Peter Landesman. "Parkland" wnosi cokolwiek nowego, czy jest tylko nieudolną próbą odgrzewania kotleta?
Film opowiada o wydarzeniach, które miały miejsce po zamachu na Kennedy'ego. Abraham Zapruder przypadkiem uwiecznia prostą kamerą ostatnie chwile prezydenta. Młody doktor Carrico staje przed niemożliwym zadaniem uratowania JFK. Świat Roberta Oswalda obraca się o 180 stopni, gdy z radia dowiaduje się, że jego brat został mordercą.
Pomysł ukazania tragicznych dla USA wydarzeń z punktu widzenia zwykłych ludzi był naprawdę dobry. Niestety, kompletnie zawiodła jego realizacja. "Parkland" bardziej przypomina fabularny dokument z Discovery, niż dramat. Emocje, które powinny bić z ekranu raz za razem, w rzeczywistości są ledwie dostrzegalne wśród chaotycznego skakania po scenach. Reżyser tak bardzo starał się, by jego film był poprawny politycznie i obszedł się bez dodatkowych spekulacji, że w efekcie powstała miałka, nużąca relacja. Z kwestii, które ocierać się mogły o teorie spiskowe, Landesman natychmiast się wycofywał (wszelkie ewentualne niedomówienia błyskawicznie omijał). Tym samym "Parkland" zaliczyć można do obrazów, które powstały nie po to, by rzucić nowe światło na sprawę lub ukazać nowy punkt widzenia, ale jedynie po to, by być.
Utraconego potencjału i słabego scenariusza nie ratują też sami aktorzy, którzy, choć grają poprawnie, nie wykorzystują w pełni możliwości swoich bohaterów. Razić to może tym bardziej, że Landesman nie wybrał amatorów, ale osoby pracujące przed kamerą od lat (m. in. Paul Giamatti, Marcia Gay Harden, Billy Bob Thornton, Jacki Weaver, James Badge Dale, czy nawet Zac Efron).
Podsumowując, chyba tylko prawdziwi miłośnicy historii Kennedy'ego znajdą w "Parklandzie" jakieś większe plusy. Reszta będzie miała wielki problem, by dotrwać do końca seansu.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz