piątek, 28 marca 2014

Płynące wieżowce (2013)


Tytuł: Płynące wieżowce
Gatunek: Melodramat
Reżyseria: Tomasz Wasilewski
Premiera: 22 listopada 2013 (Polska), 18 kwietnia 2013 (świat)
Ocena: 3+/6

Można powiedzieć, że po sukcesie "Tajemnicy Brokeback Mountain" w historii kina nastąpił pewien przełom, zaś temat - dotychczas traktowany jako tabu lub wątek epizodyczny i poboczny - stał się motywem przewodnim wielu filmów. Choć w Polsce reżyserzy coraz mniej "boją się" poruszać kwestie homoseksualistów, wciąż jest to temat, wywołujący spore kontrowersje (wystarczy spojrzeć na skrajne emocje, spowodowane niedawną premierą "W imię..." Szumowskiej). Poza tym, po medialnej lawinie tęczowych informacji wydawać by się mogło, że wszystko zostało już powiedziane i odpowiednio nagłośnione. Czy jest więc coś, co pozwoliłoby wybić się Wasilewskiemu dzięki swoim "Płynącym wieżowcom"?


Życie Kuby jest dość ułożone - ma dziewczynę, studiuje na AWF-ie i jako uzdolniony pływak ma szanse zostać jednym z faworytów na zbliżających się zawodach. Wszystko zmieni się, gdy na jednej z imprez pozna Michała. Nowa znajomość wyzwoli w Kubie głęboko skrywane pragnienia. Jego dziewczyna, Sylwia, gotowa będzie zrobić wszystko, by go nie stracić.


Wasilewski pragnie złamać wszelkie schematy. Serwuje widzom dramatyczny trójkąt miłosny, swoistą walkę zakochanej i zdesperowanej dziewczyny z nowym obiektem westchnień jej chłopaka. Jednakże, na drodze kochanków nie stanie tylko ona, ale i rodziny bohaterów. Ich uczucie, zgodnie z zasadą szekspirowskiego "Romea i Julii", z góry skazane jest na niepowodzenie. Wasilewski bawi się scenami, gestami i emocjami, ukazując skrajne postawy i zachowania bohaterów w obliczu kwestii homoseksualnych. Raz widzimy Kubę, który nie może do końca pogodzić się ze swoją orientacją, innym razem - matkę Michała, z jednej strony akceptującą seksualność syna, z drugiej zaś zagłuszając jego "coming out" przy kolacji błyskawiczną zmianą tematu. Dla Sylwii tajemnica, którą odkryje, będzie jak cios w głowę - z początku nie dowierzając i nie mogąc znaleźć swojego miejsca, z czasem rozpocznie walkę z wiatrakami o ratowanie swojej pozycji i związku. Na końcu sam Michał, który nie boi się mówić, kim jest i nie ma zamiaru trzymać swojego uczucia i romansu w tajemnicy. Zderzające się ze sobą odmienne światy prowadzić będą bohaterów po ścieżce, na końcu której nie może czekać "happy end". Kino Wasilewskiego z jednej strony może wzruszać, z drugiej - dzięki odważnym scenom - wzbudzać kontrowersje. Tak, czy inaczej, można by stwierdzić, że wykonał kawał porządnej roboty. Czy aby na pewno?
Jeżeli bliżej przyjrzeć się wątkom i scenom, łatwo można zauważyć, że reżyser mocno inspirował się wspomnianą już "Tajemnicą Brokeback Mountain". Podobieństwa wątków, scen, charakterów postaci, a nawet (okropnie wymuszonego) tragicznego finału są tak uderzające, że przypominają zwyczajne kopiowanie bez skrupułów, odziane jedynie w polskie realia. Reżyser starał się urozmaicić swoją produkcję pewnego rodzaju symboliką, jednakże jest ona - najwidoczniej - tak głęboka, że ciężko zrozumieć jej sens (chociażby przy scenach jazdy po poziomach parkingu). Po czymś takim można jedynie powiedzieć, że Wasilewski przyszedł niemalże "na gotowe", zaś jego "Płynące wieżowce" przy zachodnim gigancie wypadają po prostu blado.


Czego jednak nie można filmowi odmówić, to rewelacyjna obsada. Pogratulować trzeba by tu wszystkim razem i każdemu z osobna. Główne trio filmu - Banasiuk, Nieradkiewicz i Gelner - buduje nam emocjonalne fundamenty, bez których ległaby cała produkcja. Uzupełniają ich zmieniona nie do poznania Katarzyna Herman, elegancka Izabela Kuna i niezastąpiony (choć tym razem tylko w epizodycznej roli) Mirosław Zbrojewicz. W "Płynących wieżowcach" bardziej doświadczeni aktorzy nie muszą ratować i podnosić poziomu młodszych kolegów i koleżanek - wszyscy wzajemnie się perfekcyjnie uzupełniają, niczym odpowiednio dopasowane elementy układanki.
Podsumowując, "Płynące wieżowce" to obraz ciekawy i po raz kolejny łamiący tabu w polskim kinie. Szkoda tylko, że Wasilewskiemu zabrakło własnej inwencji i musiał tak wiele skopiować.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz