czwartek, 4 września 2014

Przetrwać Coldwater (2013)


Tytuł: Przetrwać Coldwater (Coldwater)
Gatunek: Dramat/Thriller
Reżyseria: Vincent Grashaw
Premiera: 10 marca 2013 (świat)
Ocena: 4/6

W ostatnich latach kino światowe pęka w szwach od ilości produkcji poruszających kwestię ośrodków poprawczych dla trudnej młodzieży lub nieletnich skazańców. Na pierwszym miejscu wciąż utrzymuje się rewelacyjna "Wyspa skazańców" Holsta. Schemat jest taki sam: młody chłopak trafia do zakładu poprawczego, którym dowodzi bezlitosny sadysta, naginający wszystkie możliwe przepisy i nie stroniący od przemocy, byleby osiągnąć cel - resocjalizację skazańców. Niejednokrotnie stręczycielami okazują się współwięźniowie, na czyny których strażnicy przymykają oko. Grashaw swój "obóz naprawczy" postanowił wyciągnąć na "świeże powietrze". Czy jego historię można uznać za tchnienie świeżości w wielokrotnie wałkowanej tematyce?


Brad Lunders to nastolatek, trudniący się dilerką. Zdesperowana matka, chcąc zmienić jego postępowanie, wysyła go do Coldwater - elitarnego obozu resocjalizacyjnego, na czele którego stoi pułkownik Reichert. Były żołnierz przy pomocy oddanych strażników stosuje niekonwencjonalne metody wychowawcze. Wyzwiska, wyśmiewanie i tortury to tylko niektóre punkty z wachlarza jego możliwości. Brad szybko zdaje sobie sprawę, że trafił do piekła, z którego nie ma ucieczki. Jedyną szansą na wyjście na wolność jest "dostosowanie się". Zyskując zaufanie pułkownika, zostaje jego pomocnikiem, dzięki czemu uzyskuje dodatkowe ulgi i uprawnienia. Bezpieczna pozycja Brada ulegnie zmianie, gdy do Coldwater trafi jego stary przyjaciel, Gabriel.


Grashaw nie cacka się ze swoimi bohaterami i już od pierwszych minut wyciąga ciężką artylerię. Od razu daje dowód, że Coldwater nie będzie zwykłym ośrodkiem poprawczym, a pułkownik Reichert jest osobą, która złamie każdego. Reżyser nie skupia się jedynie na dramacie odbywających karę nastolatków, lecz poprzez sadystyczne metody wychowawcze (podkreślane drastycznymi scenami poniesionych obrażeń, pobić i tortur), bezsilny wymiar sprawiedliwości i "ślepe kontrole" komisji nadzorującej podkreśla wady systemu, który jest pozbawiony odpowiedniej kontroli i pełen luk prawnych. Podobnie, jak w "Wyspie skazańców" Holsta czy "Poprawczaku" Chapirona, brutalny system skazany jest na upadek w krwawym buncie. Grashaw jako kolejny z twórców pokazuje, że istnienie takich ośrodków jest bezcelowe, bo zamiast do resocjalizacji skazańców, prowadzi do ich "zezwierzęcenia". Tym samym ten amerykański reżyser nie różni się niczym od poprzedników, powiela schematy przyjętego frontu i po raz kolejny wytyka te same błędy. Sposób realizacji - losy głównego bohatera w ośrodku przeplatane z retrospekcjami z jego przeszłości - przypominają późniejszego "Jamesy Boy'a" White'a, lecz pod względem fabularnym całość wypada nieporównywalnie lepiej na rzecz "Coldwater". Historia ciekawi od samego początku, nie dłuży się ani nie nudzi. Grashaw nie zajmuje czasu wzniosłymi dialogami - widz ma wyciągnąć własne wnioski z tego, co zobaczy. Jedyny swój komentarz słowny reżyser umieścił na samym końcu. Szkoda, że zabrakło mu konsekwencji, by wydźwięk jego obrazu był mocniejszy i dosadniejszy - wtedy może udałoby mu się zbliżyć do wciąż niepokonanej "Wyspy skazańców".


"Coldwater" to tak naprawdę film dwóch aktorów. P.J. Boudousqué, debiutując na dużym ekranie, sprawdza się naprawdę dobrze. Jako Brad wypada bardzo przekonująco. James C. Burns, nieraz stawiany w roli żołnierza, agenta lub przysłowiowego "twardziela", wcielając się w bezlitosnego pułkownika Reicherta czuje się, jak ryba w wodzie. Niestety, pozostała obsada stanowi wyłącznie tło całej historii. Nie ma nikogo, kto nawet odgrywając epizodyczną rolę, pokusiłby się o wyjście przed szereg. Równie dobrze można było wykorzystać ruchome manekiny, a nikt by nie zauważył różnicy.
Podsumowując, Grashaw, podobnie jak Chapiron, pozostaje wciąż w tyle za Holstem, jednakże jego "Coldwater" jest na pewno lepszym wyborem, niż przesadzony "Jamesy Boy". Reżyser ponownie podkreśla problem złego systemu, jednakże nie sugeruje własnego rozwiązania problemu. Niewielkie oznaki twórczej inwencji i znikomy ślad chęci ukazania czegoś nowego powodują, że "Coldwater", choć dobry, to jest tylko i wyłącznie kolejnym filmem z tej tematyki.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz