niedziela, 25 października 2015

Agentka (2015)


Tytuł: Agentka (Spy)

Gatunek: Komedia/Akcja
Reżyseria: Paul Feig
Premiera: 5 czerwca 2015 (Polska), 15 marca 2015 (świat)
Ocena: 4-/6

Paul Feig od pewnego czasu sukcesywnie zmienia oblicze amerykańskich komedii i dość skutecznie udaje mu się tworzyć żeńskie wersje głośnych tytułów (jak choćby "Druhny" - kobiecy odpowiednik "Kac Vegas"). Melissa McCarthy to uznana aktorka komediowa, która niejedną swoją filmową kreacją potrafiła rozbawić widzów do łez. Ten duet ponownie spotkał się na planie "Agentki", co zwiastować mogło naprawdę dobrą parodię filmów szpiegowskich. Czy aby na pewno?


Susan Cooper jest analitykiem w CIA, gdzie pomaga swojemu koledze, agentowi Bradley'owi Fine'owi, w pracy w terenie. Gdy ten zostaje zdekonspirowany, a informacje o tożsamości agentów trafiają w ręce handlarzy bronią, Susan będzie zmuszona ruszyć do akcji. Jej zadaniem będzie powstrzymanie niebezpiecznej grupy przed sprzedażą broni terrorystom, a także pomszczenie Fine'a. Na drodze staną jej nie tylko bandyci, ale również przesadnie ambitny agent Rick Ford, który nie wierzy w możliwości Susan.


W ostatnim czasie twórcy coraz częściej sięgają po znane i lubiane filmy szpiegowskie (z Bondem na czele) i tworzą z nich lepsze lub gorsze parodie. Na tym polu bezsprzecznym liderem okazał się Vaughn, którego "Kingsman: Tajne służby" zostawił konkurencję daleko w tyle. Feig, mimo swojego doświadczenia i umiejętności, miał ciężkie zadanie. I choć ani do "Kingsmana", ani do zeszłorocznego "22 Jump Street" nie udało mu się zbliżyć, to jego "Agentka" w morzu komedii sensacyjnych nie wypada wcale tak źle. Pełna zwrotów akcji fabuła potrafi widza wciągnąć, a niejednowymiarowi bohaterowie wzbudzają jego sympatię.


Niestety, najbardziej "Agentka" poległa na części humorystycznej, czyli - bądź, co bądź - w tym przypadku najważniejszej. Najlepsze momenty całego obrazu wykorzystano w zwiastunie, przez co w samym filmie nie śmieszyły już tak bardzo. Amerykanom zabrakło też typowego brytyjskiego humoru, który niczym dobrze skrojony garnitur pasuje do agenta-parodii. Feig chciał chyba zrobić ukłon w stronę serii filmów z Leslie Nielsenem, ale próba skopiowania ikony komedii sensacyjnej nie wyszła najlepiej. W efekcie, "Agentka" oferuje kilka naprawdę dobrych momentów, w których można szczerze wybuchnąć śmiechem, lecz większość gagów jest, niestety, z wtórnego worka tych nudnych i tych mało zabawnych.


Wielka szkoda, że Feigowi tym razem zabrakło komediowej weny, bo z Melissą McCarthy mógłby naprawdę zdziałać cuda. Sama aktorka robi naprawdę co może i w wielu momentach ratuje cały film. W rozbawianiu widza partneruje jej - o dziwo! - Jason Statham, gwiazdor kina akcji, który w "Agentce" śmieje się sam z siebie, uwypuklając tym samym absurdy filmów sensacyjnych. Niedaleko za nimi podąża Rose Byrne jako przerysowany czarny charakter w krzywym zwierciadle. Kiepsko odnajduje się w tym wszystkim Jude Law, który chyba naprawdę uwierzył, że ma być kolejnym Jamesem Bondem, a nie jego parodiować.


Podsumowując, Amerykanie i Brytyjczycy od jakiegoś czas zalewają nas komediami sensacyjnymi. Przy tak dużej konkurencji trzeba pokazać coś naprawdę dobrego i śmiesznego, by pozostać na powierzchni. "Agentka" może liczyć co najwyżej na przysłowiowe pięć minut sławy, nim zanurzy się w odmętach podobnych obrazów. Do obejrzenia, gdzieniegdzie zabawna, lecz bez większych rewelacji (co w przypadku duetu Feig-McCarthy naprawdę szokuje).