środa, 29 lipca 2015
Najdłuższa podróż (2015)
Tytuł: Najdłuższa podróż (The Longest Ride)
Gatunek: Dramat/Romans
Reżyseria: George Tillman Jr.
Premiera: 12 czerwca 2015 (Polska), 3 kwietnia 2015 (świat)
Ocena: 5-/6
Co łączy "List w butelce", "Szkołę uczuć", "Pamiętnik", "Ostatnią piosenkę", "Wciąż ją kocham" i "Szczęściarza"? Wszystkie te tytuły zostały oparte o bestsellerowe powieści Nicholasa Sparksa. Aktualnie autor romansów doczekał się już dziesięciu ekranizacji swoich książek, a najnowszą jest właśnie "Najdłuższa podróż" w reżyserii George'a Tillmana Jr. Jak twórca "Przepisu na życie" i "Notoriousa" sprawdził się za kamerą romansu?
Sophia Danko to ambitna studentka sztuki, która po zdanych egzaminach planuje przenieść się do Nowego Jorku na intratny staż. Pewnego wieczora koleżanki zabierają ją na pokaz rodeo, gdzie dziewczyna poznaje przystojnego Luke'a Collinsa. Choć Sophia z racji wyjazdu nie planuje się z nikim wiązać, daje namówić się chłopakowi na randkę. Wracając ze spotkania, zauważają rozbity samochód. Luke ratuje z niego starszego mężczyznę, a Sophia wyciąga pudełko pełne listów. Poznaje z nich historię miłości mężczyzny, Iry, do Ruth. Wkrótce dziewczyna i starzec zaprzyjaźniają się.
Zabierając się za kolejną ekranizację prozy Sparksa, nie oczekuje się, że można zobaczyć nową, nieznaną historię. Pisarz przyzwyczaił zarówno czytelników, jak i widzów, że jego historie mają praktycznie ten sam, sprawdzony fundament. Zmienia się tylko zewnętrzna otoczka i twarze bohaterów. Nic więc dziwnego, że oglądając "Najdłuższą podróż" ma się nieodparte wrażenie, że trafiło się na seans remake'u "Pamiętnika" Cassavetesa. Mamy tu dwie opowiadane jednocześnie historie. Jedna, teraźniejsza, to początek związku Sophii i Luke'a. Druga, umieszczona w latach II Wojny Światowej, to historia wielkiej miłości Iry i Ruth. Oba te światy w przedziwny sposób krzyżują się ze sobą, a przeszłość starszego mężczyzny służy jako niezastąpiona lekcja dla młodych kochanków. To wszystko już było. A w temacie łączenia przeszłości z przyszłością niezaprzeczalnie wygrywa "Pamiętnik".
"Najdłuższa podróż" ma jednak w sobie to coś, co potrafi przykuć uwagę widza. George Tillman Jr. odwalił kawał naprawdę dobrej roboty, przenosząc wtórną powieść Sparksa na duży ekran w taki sposób, że do tej wtórności można podejść z przymrużeniem oka. Sparks wystarczająco nasycił swoją powieść emocjami, uczuciami i szeroko pojętą romantycznością, więc Tillman - na szczęście! - nic nie dodawał od siebie, ani nie ubarwiał. Odział całość tylko w odpowiednie barwy i zaprezentował tak, że dwugodzinny seans mija nie wiadomo kiedy. Oczywiście, jak na prozę Sparksa przystało, można spodziewać się momentów szczerze wyciskających łzy, więc co wrażliwszym radzę uzbroić się w zapas chusteczek przed seansem. Na końcu razić może zbyt wyidealizowany finał, bardziej przypominający cukierkową bajkę, aniżeli utrzymywany w ramach realizmu film o miłości.
Cechą charakterystyczną ekranizacji Sparksa jest duet głównych bohaterów, których zadaniem jest nie tylko ubarwienie całej historii, ale i przyciągnięcie widzów do kin. W "Liście w butelce" mieliśmy niezastąpionych Costnera i Wright, w "Pamiętniku" - Goslinga i McAdams, w "Ostatniej piosence" - Cyrus i Hemswortha, we "Wciąż ją kocham" - Tatuma i Seyfried, w "Szczęściarzu" - Efrona i Schilling. "Najdłuższa podróż" to popis aktorskich umiejętności próbującego swoich sił przed kamerą Scotta Eastwooda (z tych Eastwoodów) i wciąż rozwijającej swój warsztat Britt Robertson. Dwójka młodych aktorów świetnie wczuwa się i odnajduje w swoich rolach. Przekonująco przed kamerą wypadają również Jack Huston i Oona Chaplin (jako młodzi Ira i Ruth) oraz Alan Alda (jako starszy Ira). Każda z postaci jest tak przedstawiona, że szybko i łatwo zyskuje sympatię widza (a to w końcu w tego typu produkcjach najważniejsze).
Podsumowując, cudów nie ma, ale źle też nie jest. Tillman ma świetne wyczucie do prozy Sparksa i wie, jak ją przedstawić w sposób lekkostrawny i przyjemny. Choć dla miłośników ekranizacji romansów amerykańskiego pisarza "Najdłuższa podróż" może okazać się kolejnym filmem z wielu, to jednak taki jest ich przewrotny urok. Warto poświęcić te dwie godziny, by przeżyć emocjonalną przygodę z bohaterami "Najdłuższej podróży".
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz