poniedziałek, 14 września 2015
Pieśń słonia (2014)
Tytuł: Pieśń słonia (Elephant Song)
Gatunek: Dramat
Reżyseria: Charles Binamé
Premiera: 4 września 2015 (Polska), 10 września 2014 (świat)
Ocena: 6/6
Xavier Dolan w wywiadzie z Remigiuszem Kadelskim po światowej premierze filmu "Tom" przyznał, że jest "przede wszystkim aktorem" i to właśnie w aktorstwie "odnajduje sens życia". Choć po "Zabiłem moją matkę" dał się poznać jako reżyser i scenarzysta, Kanadyjczyk nigdy nie zrezygnował z gry przed kamerą. Tym razem możemy go zobaczyć (i ocenić) w obrazie ani przez niego nie reżyserowanym, ani napisanym, u boku takich filmowych weteranów, jak Greenwood, Moss i Keener. Za kamerą stonął nagrodzony za "Le coeur au poing" Charles Binamé, a za scenariuszem - debiutujący w projekcie pełnometrażowym Nicolas Billon. Czy "Pieśń słonia" okazała się filmem godnym polecenia?
Doktor Toby Green jest dyrektorem szpitala psychiatrycznego. Gdy pewnego dnia znika jego kolega, dr Lawrence, Green postanawia przeprowadzić własne śledztwo. Spotyka się z pacjentem Laurence'a, Michaelem, który widział doktora po raz ostatni. Proste z pozoru przesłuchanie zmienia się w grę, której reguły ustala Michael. Mimo ostrzeżeń dawnej ukochanej i koleżanki z pracy, pielęgniarki Peterson, Green daje się wciągnąć w niebezpieczną zabawę.
Spektakl trzech postaci - tak w skrócie można opisać "Pieśń słonia". Binamé, przenosząc na duży ekran scenariusz Billona, nie tylko w pełni wykorzystuje potencjał swoich aktorów, ale również zgrabnie łączy wątki i skrupulatnie wije sieć intryg. Dzięki temu z - nie ukrywajmy - banalnej historii, którą można by opowiedzieć w dziesięć minut, stworzył blisko dwugodzinny thriller z elementami dramatu, potrafiący jednocześnie bawić i trzymać w napięciu. Binamé i Billon mnożą pytania, nie udzielając przy tym żadnych odpowiedzi, dzięki czemu nawet najbardziej skupieni na wątkach widzowie poczują się w pewnym momencie zmieszani. Bo im dłużej trwa zabawa Michaela, tym trudniej odróżnić prawdę od kłamstwa.
"Pieśń słonia" to starcie trzech osobowości - pełnego nadekspresji Michaela, poważnego i statecznego doktora Greena i balansującej między nimi dwoma siostry Peterson. Binamé potrafi zaintrygować widza ich historią już od pierwszych minut filmu. Liczne retrospekcje i zaburzona chronologia wprowadzają nierozerwalny z fabułą chaos, który reżyserowi udaje się utrzymać w ryzach. "Pieśń słonia" to tak naprawdę coś z niczego - rozdmuchana do olbrzymich rozmiarów gra inteligentnego szaleńca ze zbyt pewnym siebie psychiatrą. Pełna zwodniczych punktów, ślepych uliczek i niedomówień. Jednakże ta iście hochsztaplerska sztuczka udaje się Binamé'owi perfekcyjnie, a widz, który złapie przynętę na początku, nie uwolni się aż do samego końca. Jest to obraz, po którym pozostaje żal, że taki dobry seans dobiegł już do finału.
Niezaprzeczalnie, najmocniejszą stroną całego przedsięwzięcia jest obsada. To już jest nudne, ale Xavier Dolan po raz kolejny jest niesamowity i mimo tak doświadczonych, partnerujących mu aktorów, gra niewątpliwie pierwsze skrzypce. Choć sam szkielet osobowości Michaela przypominać może wcześniejsze wcielenia Dolana, to obłęd zmieszany z błyskotliwością jest tutaj tak naturalny, jakbyśmy oglądali dokumentalną relację, a nie filmową fikcję. Że Bruce Greenwood dobrym aktorem jest, to nikomu udowadniać nie trzeba. Na ekranie idealnie prezentuje się jako przeciwieństwo Michaela. Wielkie trio uzupełnia Catherine Keener, utalentowana, naturalna i przekonująco dobra. Gdzieś ginie Carrie-Anne Moss, która nie ma już chyba szans powtórzenia swojego sukcesu z trylogii "Matrixa". Tu ledwie w epizodycznej roli i to na tyle irytującej, że chciałoby się zupełnie wyciąć jej kwestie, by nie przeszkadzała Dolanowi, Greenwoodowi i Keener.
Podsumowując, tak, tak i jeszcze raz tak. "Pieśń słonia" należy do filmów przegadanych (w pozytywnym znaczeniu), intrygujących i przyciągających jak magnes. Historia przypomina labirynt kłamstw, w który reżyser zamyka widzów i nie wypuszcza przed napisami końcowymi. I choćby tylko dlatego warto poświęcić prawie dwie godziny swojego czasu, by ostatecznie odkryć prawdę. I dać się zaskoczyć. Gorąco polecam!
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz