czwartek, 27 listopada 2014
Tom (2013)
Tytuł: Tom (Tom à la Ferme)
Gatunek: Thriller psychologiczny
Reżyseria: Xavier Dolan
Premiera: 16 maja 2014 (Polska), 2 września 2013 (świat)
Ocena: 6/6
O Xavierze Dolanie zrobiło się głośno w 2009 roku, kiedy w wieku zaledwie dziewiętnastu lat zaprezentował swój reżyserski debiut "Zabiłem moją matkę", zgarniając przy tym wiele nagród i zyskując uznanie krytyków. Okazało się, że Kanadyjczyk nie jest wyłącznie chwilowym objawieniem, a jego kolejne obrazy potwierdzają tylko jego talent. Choć za twórczość Dolana chciałem zabrać się znacznie wcześniej, nie udało mi się trafić na odpowiednią okazję. W końcu w moje ręce wpadł jego zeszłoroczny film, "Tom". Czy Xavier Dolan rzeczywiście okazał się tak dobrym reżyserem i aktorem, jak wychwalają go w licznych recenzjach i artykułach?
Tom jest projektantem, który po śmierci swojego współpracownika (i zarazem partnera) wyrusza na pogrzeb na wieś do jego rodziny. Tam poznaje jego rozchwianą emocjonalnie matkę i gwałtownego brata, Francisa. Tom odkrywa, że kobieta żyje w utworzonej przez starszego syna iluzji i nie zna całej prawdy. Francis nie ma zamiaru tego zmieniać i wymusza na Tomie poparcie jego wersji. Sytuacja się zagęszcza i główny bohater staje przed życiowym dylematem - wyjechać czy grać w tę grę na zasadach Francisa. Ostatecznie wybiera drugą opcję, nie zdając sobie do końca sprawy, jak groźnym graczem potrafi być Francis.
Jeżeli kiedykolwiek stwierdziłem, że wszelkie artykuły chwalące Dolana wydają się być przesadzone, cofam to! "Tom" nie tylko jest obrazem, który zostaje w pamięci, ale który zmusza widza do niezwłocznego sięgnięcia po pozostałą twórczość reżysera. Kanadyjczyk jest prawdziwym mistrzem ujęć, dzięki czemu można poczuć się, jakby się było bohaterem tego filmu. Na ogromnych, wiejskich przestrzeniach buduje klaustrofobiczną klatkę, z której nie ma ucieczki. Dolan serwuje nam rozbudowaną psychologię każdej postaci, z jednej strony skrajnie różną, z drugiej - nieprzerwanie się przenikającą. Fabuła, z pozoru prosta i oczywista, komplikuje się za pomocą urwanych dialogów i niedomówień. Mimo, że wątek homoseksualny jest oczywisty od samego początku filmu, nie jest prezentowany wprost. Tym samym za jego pomocą reżyser nie chce przyćmić prowadzonej na ekranie gry. Główny bohater coraz bardziej zatraca się w tym, co się dzieje, a idący za nim krok w krok widz przestaje w pewnym momencie odróżniać, co jest prawdą, co fikcją, a co wizualizacją myśli i pragnień samego Toma. Dolana nie charakteryzuje pośpiech, wręcz przeciwnie - powoli, lecz konsekwentnie, zagęszcza atmosferę, miesza intymność bohaterów z ich brutalnością, prowadząc do nieuchronnej konfrontacji, której wyniku nie da się przewidzieć. Samo zakończenie nie przynosi wszystkich odpowiedzi. Podobnie, jak na początku widz zostaje wprowadzony jakby w środku historii, tak na koniec zostaje z niej wyrwany, pozostając sam z własnymi myślami. "Tom" nie jest kinem łatwym, co tylko podkreśla geniusz Kanadyjczyka, zaś mnogość interpretacji jego dzieła rośnie wprost proporcjonalnie do ilości osób, które film obejrzały.
Reżysera, który jednocześnie potrafi udźwignąć cały film (i to taki film!) jako pierwszoplanowa postać, można by ze świecą szukać. Tymczasem Xavier Dolan nie ma z tym najmniejszych problemów, łącząc symboliczne ujęcia z własną grą. Jego bohater wywołuje tyle skrajnych emocji, przy czym jest tak prawdziwy i naturalny, że aż dziw bierze, iż za wszystko (włącznie z przygotowaniem scenariusza) odpowiadała jedna osoba (tym bardziej młoda osoba, która nie ma za sobą kilkudziesięciu lat doświadczenia). Jednakże, "Tom" to nie tylko Tom. Psychologiczna gra nie udałaby się tak perfekcyjnie bez Francisa, w którego wciela się Pierre-Yves Cardinal. Do kompletu dochodzi Lise Roy jako Agathe - kobieta tak zmienna emocjonalnie, że sympatia i współczucie miesza się z niechęcią i niedowierzaniem - a także Évelyne Brochu w roli Sary, która z postaci drugoplanowej potrafi wykreować bohaterkę, niejednokrotnie grającą pierwsze skrzypce.
Podsumowując, "Tom" jest pozycją obowiązkową dla miłośników dobrego, nietuzinkowego kina. Jeżeli ktoś już miał do czynienia z twórczością Dolana, ten film go nie powinien zawieść. Dla reszty będzie motorem napędowym, by sięgnąć po wcześniejsze obrazy Kanadyjczyka.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz