Tytuł: Wywiad ze Słońcem Narodu (The Interview)
Gatunek: Komedia
Reżyseria: Evan Goldberg, Seth Rogen
Premiera: 25 grudnia 2014 (świat)
Ocena: 2/6
Nie ma chyba lepszej promocji filmu, niż atak hakerów wynajętych przez totalitarne państwo i groźby zamachów terrorystycznych na kina, w których odbędzie się premiera. Dzięki temu o "The interview", najnowszym filmie duetu Rogen-Goldberg, słyszał praktycznie każdy. Jednakże, po udostępnieniu przez wytwórnię Sony filmu w sieci, emocje wcale się nie zmniejszyły. "The interview", błyskawicznie dostępny online, spotkał się z ogromną falą krytyki, a południowokoreańska piosenkarka oskarżyła twórców o bezprawne wykorzystanie jej utworu. Czy "Wywiad ze Słońcem Narodu" (kolejny popis umiejętności polskich tłumaczy) jest rzeczywiście aż tak zły?
David Skylark to prezenter telewizyjny, prowadzący jeden z najpopularniejszych talk show. Podczas imprezy z okazji jubileuszowego odcinka programu, jego producent dochodzi do wniosku, że powinni zająć się poważniejszymi tematami, aniżeli szokujące szczegóły z życia celebrytów. Na okazję nie muszą długo czekać. Okazuje się, że przywódca Korei Północnej, Kim Jung Un, jest wielkim fanem Skylarka i pragnie się z nim spotkać na wywiad. Gdy o wyjeździe prezentera i producenta show dowiaduje się CIA, postanawia to wykorzystać, by zlikwidować totalitarnego przywódcę.
Ktokolwiek widział "Boski chillout" lub "To już jest koniec", to zna poziom i rodzaj dowcipu, jakim raczy swoich widzów Seth Rogen, lub też do czego zdolny jest James Franco. Charakteryzuje ich odważny, siarczysty, często wulgarny dowcip, za pomocą którego chcą przedstawić w krzywym zwierciadle otaczającą rzeczywistość. Niestety, "Wywiadem..." Rogen udowadnia, że wypalił się z pomysłów. Większość żartów i gagów zdążyła już dawno sczerstwieć, a liczne dowcipy o problemach gastrycznych, genitaliach i seksie przestały bawić kilkanaście produkcji temu. Ani Rogen, ani Goldberg, nie mogli się zdecydować, czy mają wyśmiewać się z Korei, czy z USA, więc starają się wyśmiać wszystko - z marnym skutkiem. Kilka momentów, które można zliczyć na palcach jednej ręki (jak parodia "Władcy Pierścieni" czy "Firework" Katy Perry), potrafią wywołać uśmiech. Reszta to odgrzewanie starego kotleta na siłę. Po "To już jest koniec" można było spodziewać się filmu tak absurdalnie głupiego, że aż przezabawnego. Okazało się jednak, że "Wywiad..." jest co najwyżej absurdalnie głupi i naprawdę mało śmieszny. Przychylam się do opinii, że gdyby nie gwałtowna reakcja władz Korei, próby zablokowania premiery i medialna afera, "Wywiad..." rozszedłby się bez echa.
Aktorsko jest dość klasycznie. Seth Rogen to schematyczne przeciwieństwo Jamesa Franco, jednakże tak, jak Rogen kopiuje samego siebie, tak Franco naprawdę wczuwa się w rolę zwariowanego i pewnego siebie prezentera Skylarka. To właśnie on kradnie dla siebie cały film (a raczej to, co z niego zostało). Randall Park próbuje dobrze wypaść jako karykatura koreańskiego przywódcy, ale nie do końca może się odnaleźć. Filmowy Un jest sztuczny i kompletnie nieśmieszny. Diana Bang i Lizzy Caplan są tylko po to, by Rogen i Franco mieli na kim oko zawiesić i mogli dodać obowiązkowe żarty damsko-męskie.
Podsumowując, najnowsze dzieło Goldberga i Rogena można skomentować słowami: Wiele szumu o nic. Tematyka, z której można było zrobić naprawdę odważną parodię, nie została w pełni wykorzystana, a jej spory potencjał został zagrzebany pod stertą suchych żartów i żałosnych dowcipów. Gra niewarta świeczki.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz