niedziela, 15 lutego 2015
Pingwiny z Madagaskaru (2014)
Tytuł: Pingwiny z Madagaskaru (Penguins of Madagascar)
Gatunek: Animacja/Komedia/Przygodowy
Reżyseria: Simon J. Smith, Eric Darnell
Premiera: 30 stycznia 2015 (Polska), 8 listopada 2014 (świat)
Ocena: 2-/6
Podobnie, jak Twentieth Century Fox nie mógł wstrzymać się od kolejnych części "Epoki lodowcowej", tak DreamWorks, po rozciągnięciu do granic możliwości historii Shreka, zabrał się za inną udaną animację - "Madagaskar". Produkcja trzech części, dwóch filmów krótkometrażowych i trzech sezonów serialu telewizyjnego to jednak za mało. Tak oto powstał kolejny film, tym razem - podobnie jak serial - skupiający się na przygodach pingwinów. Czy nowa propozycja DreamWorks potrafi jeszcze czymś zaskoczyć i, co najważniejsze, rozbawić?
Skipper, Kowalski i Rico na urodziny Szeregowego przygotowali specjalną niespodziankę - włamanie do Fort Nox, by dostać się do ostatniego działającego automatu z przepysznymi chrupkami. Okazuje się, że w rzeczywistości wpadli w pułapkę Dave'a, żądnej zemsty ośmiornicy, która chce zamienić wszystkie pingwiny w kreatury. Choć udaje im się uciec, pokonanie nowego wroga okazuje się zbyt trudne. Pingwiny postanawiają połączyć siły z organizacją Północny Wiatr, zrzeszającą tajnych agentów.
Po sukcesie serialu pojawienie się wersji kinowej było tylko kwestią czasu. Twórcy "Pingwinów..." mieli poprzeczkę postawioną bardzo wysoko - w końcu musieli pokazać coś, czego nie było jeszcze ani w "Madagaskarze", ani w telewizji. Mogli ugrać dla siebie wysoką stawkę dwiema rzeczami - oryginalną fabułą i, przede wszystkim, nietuzinkowym humorem. I, jak się okazało, ani na jedno, ani na drugie twórcy nie mieli większych pomysłów. Jako zwykła bajka dla najmłodszych, "Pingwiny..." spisują się na medal. Tracą jednak w oczach dorosłych (choć dotychczas serial potrafił bawić obie te grupy).
Całokształt nie różni się specjalnie od wydłużonej wersji jednego z odcinków serialu. Wszystko, od początku do końca, jest do bólu przewidywalne i oklepane (fani serialu nie uraczą w kinowej wersji niczego nowego). "Pingwiny..." kiepsko wypadają również na polu komediowym. Zabawne momenty, przy których widz się uśmiechnie, można zliczyć na palcach jednej ręki. Ekipa Skippera świetnie sprawdziła się jako postaci drugoplanowe w serii "Madagaskar", a także w wersji odcinkowej (choć tu sporo pomógł niezastąpiony król Julian), lecz 90-minutowy obraz okazał się być za dużym ciężarem.
Czekając na "Pingwiny...", szukałem - jak przy jakiejkolwiek innej animacji - polskiego dubbingu. Niestety, podobnie jak w całej produkcji DreamWorks, wszystko okazało się być znane z telewizji. Z jednej strony fajnie było ponownie usłyszeć Pawlaka (Skipper), Lenartowicza (Kowalski) i Steciuka (Szeregowy), z drugiej - zabrakło polotu w polskiej wersji językowej. W porównaniu do "Madagaskaru", czy też serialu, z których wybrane teksty cytuje się do dzisiaj, "Pingwiny..." wypadają naprawdę ubogo.
Podsumowując, jeżeli DreamWorks postanowi jeszcze raz wrócić do przygód zwierzaków z nowojorskiego parku, musi się znacznie bardziej postarać. Kolejny film, zrobiony wyłącznie z nastawieniem na zysk, może kosztować wytwórnię utratę wielu miłośników ich animacji.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz