piątek, 3 października 2014
Co Richard zrobił (2012)
Tytuł: Co Richard zrobił (What Richard Did)
Gatunek: Dramat
Reżyseria: Lenny Abrahamson
Premiera: 9 września 2012 (świat)
Ocena: 1/6
"Gdzie inni widzą zbieg okoliczności, ja widzę konsekwencje. Gdzie inni widzą przypadek, ja widzę cenę." - z pozoru proste słowa Merowinga z "Matrixa" Wachowskich, a jednocześnie poruszające tematykę wielokrotnie powielaną w historii kina przez licznych twórców. Czasami jedno zdarzenie może obrócić o sto osiemdziesiąt stopni życie człowieka. Tę kwestię - w młodzieżowym opakowaniu - postanowił zaserwować Lenny Abrahamson. Czy Irlandczyk rzeczywiście miał coś istotnego do dodania w tej sprawie?
Richard Karlsen ma iście idealne życie. Jest najpopularniejszym chłopakiem w szkole, odnosi sukcesy zarówno w nauce, jak i w zawodach sportowych oraz nie może narzekać na małe zainteresowanie płci pięknej. Pewnego dnia zakochuje się w Larze i stara się z nią spędzić każdą wolną chwilę. Richardowi nie podoba się, że dziewczyna często spotyka się ze swoim przyjacielem Conorem. Podczas jednej z imprez między chłopakami dochodzi do spięcia, w wyniku którego Conor zostaje ciężko pobity przez Richarda i jego kolegów. Następnego dnia wszystkich obiega tragiczna informacja o niespodziewanej śmierci chłopaka. Świat Richarda legnie w gruzach, a opuszczony przez przyjaciół chłopak będzie musiał podjąć wewnętrzną walkę z własnym sumieniem.
Po seansie w głowie pojawia się jedno ważne pytanie: Po co ktokolwiek tworzył ten film? I już nie chodzi o to, że zaprezentowana tematyka była powielana wielokrotnie. Przemilczeć nawet można to, że owa powielana tematyka znalazła się w lukrowanej otoczce młodzieżowej. Największym grzechem Abrahamsona jest to, że ową powielaną tematykę przedstawił w strasznie kiepskim wydaniu. Nie dość, że trwający niecałe 90 minut film wydaje się wlec w nieskończoność, a na sam czyn Richarda (który wydaje się być jakimś fabularnym nieporozumieniem) musimy czekać ponad połowę tego czasu, to jeszcze cała wewnętrzna rozterka tytułowego bohatera jest tak do bólu sztuczna i na siłę rozdmuchana, że przypomina kiczowatą parodię dramatów ostatniej dekady. W scenariuszu Campbella nic nie trzyma się kupy, od kolejnych imprez, poprzez naciągany wątek miłosny, po prowadzący do tragedii konflikt, któremu bliżej jest do wojny o łopatkę przedszkolaków aniżeli kłótni młodych ludzi u progu dorosłego życia. Całokształt wygląda na sporządzony naprędce projekt, przy którym ani autor scenariusza, ani tym bardziej reżyser za bardzo się nie wysilali. Film mógł być surową lekcją i przestrogą, a stał się fabularną pomyłką bez sensownego morału, która nuży i przyprawia o ból głowy.
Jeżeli w tym tonącym okręcie coś jeszcze mogło pójść nie tak, to umiejętności obsady. Ten film jest książkowym przykładem prawa Murphy'ego. "What Richard Did" to 90-cio minutowa kompilacja drewnianej gry aktorskiej i beznamiętnych dialogów prowadzonych przez równie beznamiętne postaci. Sztywność Jacka Reynora uzupełniana jest przez sztuczność Roisin Murphy, wymuszoną dramaturgię Fionna Waltona i bezowocne starania Sama Keeley'a.
Podsumowując, dawno tak nie wynudziłem się na żadnym filmie i naprawdę radzę omijać go szerokim łukiem. Nie wiem, co skłoniło Irlandczyków do obsypania tego obrazu licznymi statuetkami IFTA, ale - z drugiej strony - nie można się dziwić, skoro konkurentem Abrahamsona o tytuł "Najlepszego filmu" były... "Trzeźwe potwory" Wrighta.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz