piątek, 24 października 2014
Anomalia (2014)
Tytuł: Anomalia (The Anomaly)
Gatunek: Sci-Fi
Reżyseria: Noel Clarke
Premiera: 19 czerwca 2014 (świat)
Ocena: 2/6
Noela Clarke'a mogliśmy oglądać w takich brytyjskich produkcjach, jak "Heartless", "Storage 24", czy "Centurion". Tym razem postanowił spróbować swoich reżyserskich umiejętności i zasiadł za kamerą. Wielu już próbowało tego przed nim, zazwyczaj z mizernym skutkiem. Czy propozycja Clarke'a - połączenie kina akcji z s-f - łamie ten schemat?
Żołnierz Ryan budzi się w ciemnej furgonetce, nie pamiętając, jak się w niej znalazł. Wraz z nim uwięziony został młody chłopak Alex. Ryan postanawia mu pomóc, jednakże znów traci przytomność i budzi się w tajemniczym pokoju, kilka dni później. Tam spotyka Harkina, który wyjaśnia mu, że to wszystko jest powodem pewnej anomalii, trwającej dokładnie 9 minut i 47 sekund. Z czasem Ryan przekonuje się, że jest obiektem eksperymentu doktora Langhama, który chce przejąć władzę nad wolą wszystkich ludzi.
Z początku wydawać się może, że Clarke wrzuca widza w wir czasoprzestrzenny rodem z "Piątego wymiaru", "Kodu nieśmiertelności" bądź "Na skraju jutra". Szybko jednak okazuje się, że reżyser (i odtwórca głównej roli w jednej osobie) nie ma zamiaru bawić się w pętle czasowe, lecz za pomocą niekontrolowanych skoków przedstawić historię swojego bohatera. Historię na tyle zawiłą i intrygującą, że sama fabuła potrafi wciągnąć widza niemalże do samego końca. Niestety, im bliżej finału, tym scenariusz rozjeżdża się coraz bardziej, serwując przewidywalną papkę dla niewymagających. W dodatku potencjał, który niewątpliwie "Anomalia" miała, sukcesywnie z każdą kolejną minutą ginie pod warstwą braku umiejętności realizatorskich i efektów pseudospecjalnych, przypominających usilną, acz niesamowicie tanią i tandetną podróbę "Matrixa" lub "Equilibrium". Widać, że Clarke to miłośnik ciosów "slow motion", którymi to naszpikował swój film do granic przyzwoitości i dobrego smaku. W pewnym momencie mamy już dość tej wszechogarniającej sztuczności i szczerze modlimy się o napisy końcowe.
Noel Clark jako filmowa trójca święta - reżyser, producent i główny bohater - śmiało dołącza do grona poprzedników, którym wielozadaniowość nie wyszła na dobre. Kiepsko prezentuje się również Ian Somerhalder, tak bardzo już chyba zakorzeniony w roli Damona z "Pamiętników wampirów", że nie potrafi zagrać inaczej. Nic do zaoferowania nie ma także trzeci z Hemsworth'ów, Luke, przy którym młodszy brat Liam jest genialnym aktorem z bogatym warsztatem. Jedynym, który mógł uratować obsadowy poziom, był Brian Cox, lecz niestety jego rola została ograniczona do minimalnego minimum i nie pozwoliła pokazać czegokolwiek.
Podsumowując, Noel Clarke porwał się z motyką na słońce. Powinien się skupić na jednym - grze aktorskiej - a reżyserskie wodze oddać w dobre, znacznie bardziej doświadczone ręce. Może w przyszłości znajdzie się ktoś, kto zauważy potencjał "Anomalii" i wykorzysta go w realizacji kina wysokich lotów.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz