niedziela, 26 października 2014

Obietnica (2014)


Tytuł: Obietnica
Gatunek: Dramat/Dla młodzieży
Reżyseria: Anna Kazejak
Premiera: 14 marca 2014 (Polska), 13 lutego 2014 (świat)
Ocena: 1+/6

Można powiedzieć, że podobnie jak duński reżyser Kaspar Munk fabułę "Przytul mnie" wzorował na prawdziwych wydarzeniach z jednej z gdańskich szkół, tak Anna Kazejak pomysł na scenariusz znalazła w Szwecji. I choć polskie kino w ostatnich latach nie może narzekać na brak filmów, poruszających tematykę współczesnej młodzieży (od "Świnek" i "Galerianek", poprzez "Salę samobójców" i "Bejbi blues", po "Hardkor disko"), to reżyserka postanowiła pokazać kolejną, szokującą historię. Czy "Obietnica" wnosi coś nowego do tego i tak już mocno wyeksploatowanego gatunku?


Lila nie może wybaczyć swojemu chłopakowi, Jankowi, że ten całował się z inną, Angeliką. Pomimo jego zapewnień i miłosnych wyznań, dziewczyna nie ma zamiaru dać tak łatwo za wygraną. Stawia przed Jankiem ultimatum - jeżeli chce dostać drugą szansę, musi "pozbyć się" Angeliki. Ślepo i bezgranicznie zakochany chłopak w końcu postanawia spełnić to żądanie.


Sama przyczyna tego krwawego czynu - z pozoru niewinny pocałunek - wydaje się tak absurdalna, że aż trudno uwierzyć, że oparta jest na prawdziwych wydarzeniach. Ten błahy powód jest najbardziej szokującym elementem zarówno całej historii, jak i samego filmu. Dla filmu, jak się okazuje, jest to zarazem jedyna szokująca rzecz. Cała reszta, od zakrapianych alkoholem imprez po rodzinne dramaty, prowadzona jest beznamiętnie, bez wyrazu czy głębi. Tak jakby reżyserka chciała pokazać to, co mogliśmy już oglądać wcześniej, lecz z pewną matczyną ochroną, by ustrzec widza przed "zbyt straszną" rzeczywistością. Film z punktu widzenia dwóch osób - początkowo Lily, później jej ojca Konrada - mógł być naprawdę dobrym posunięciem i zderzeniem dwóch skrajnie różnych światów, jednakże zabrakło Kazejak pewnej konsekwencji i realizatorskiej pomysłowości. Zbyt często użyte fabularne skróty i uproszczenia nie pozwalają widzowi wczuć się w budowany klimat dramatu i tragedii. Wszystko wydaje się płytkie i powierzchowne, a rysy postaci zbyt nieudolne, by mogły czymś poruszać. Można by stwierdzić, że Kazejak zrobiła film tylko po to, by zwrócić uwagę na prawdziwą historię szwedzkich nastolatków, ale - prawdę mówiąc - w tym celu wystarczyłby jakiś krótki dokument na Discovery, a nie od razu pełnometrażowy obraz na ekranach kin. Gwoździem do trumny całego projektu jest zakończenie, które jest otwarte i pozostawia pole do popisu dla interpretacji widzów. Taki zabieg spisuje się dobrze w dramatach psychologicznych pokroju "Pod Mocnym Aniołem", ale tu wypada tandetnie i przypomina usilną budowę pseudogłębi w i tak już do maksimum spłyconej fabule.


"Obietnica" irytuje nie tylko realizatorską nieudolnością, ale też przerażająco nudną obsadą. Nie rozumiem zachwytów nad debiutującą Elizą Rycembel, która, moim skromnym zdaniem, kompletnie nie poradziła sobie z rolą, przez co Lila jest tak drewniana, że stojące wokół meble tętnią większym życiem. Podobnie Mateusz Więcławek, który na siłę stara się skopiować Jakuba Gierszała z "Sali samobójców", ale próby te są co najwyżej śmiesznie żałosne. Popławska, Budnik, Chyra i Topa trafili tutaj chyba przypadkiem, bo prezentują tak niski poziom, jakby grali za darmo. Jedynym, który cokolwiek daje z siebie, jest Dawid Ogrodnik, jednakże też nie do końca rozumiem nagród i pochwał za tę epizodyczną rolę, która, notabene, nie pozwoliła mu tak rozwinąć skrzydeł, jak inne wcześniejsze produkcje, w których brał udział.
Podsumowując, pani Kazejak utwierdziła mnie w przekonaniu, że w polskim kinie dramatów o młodzieży (dla młodzieży?) nie dzieje się najlepiej. Powielanie schematów i żerowanie na sukcesie poprzedników nie pomoże za wiele. W szczególności, że wcześniej to wszystko już było, tylko w znacznie lepszym wydaniu.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz