środa, 3 września 2014

W pułapce pożądania (2010)


Tytuł: W pułapce pożądania (Strapped)
Gatunek: Dramat
Reżyseria: Joseph Graham
Premiera: 11 października 2010 (świat)
Ocena: 3-/6

"Opowieść wigilijna" to nie tylko jedno z najpiękniejszych i najpopularniejszych opowiadań Karola Dickensa, lecz także baza fabularna wielokrotnie wykorzystywana w historii kina. Losy ludzi, którzy na swej drodze spotykają osoby o skrajnie odmiennych poglądach i postawach, kształtujących ich życie i "nawracających na dobrą drogę", nie są na dużym ekranie tematem obcym. Joseph Graham postanowił wykorzystać szkielet "Opowieści wigilijnej" w swojej własnej produkcji. Udało mu się dodać coś nowego, czy ograniczył się jedynie do powielania schematów?


Głównym bohaterem filmu jest młody chłopak, trudniący się prostytucją. Jeden z jego klientów zabiera go do swojego mieszkania, gdzie zwierza mu się z fragmentów własnego życia. Po skończonym spotkaniu główny bohater stara się wyjść ze starej kamienicy. Okazuje się, że nie będzie to takie proste, jakby się mogło wydawać, a wizyta u kolejnych, mocno różniących się od siebie mężczyzn na zawsze zmieni jego życie.


Ben Bonenfant, odtwórca głównej roli, w jednym z wywiadów stwierdził, że dzięki filmowi Grahama "geje w końcu doczekali się swojej wersji Opowieści wigilijnej". Nie można nie przyznać mu w tym przypadku częściowej racji. Graham świetnie wkomponował motywy z opowiadania Dickensa w świat męskiej prostytutki, a kolejnych jego klientów można uznać za alegorię etapów jego życia - Leon to żyjący przeszłością narkoman z syndromem chorego nadgarstka, David to niepewna i groźna teraźniejszość, zaś John to jednocześnie głos rozsądku, jak i wizja smutnej przyszłości. I na tym podobieństwa do Dickensa się kończą. Bo główny bohater do swej wewnętrznej przemiany potrzebuje jeszcze jednej osoby - Gary'ego - który pokaże mu, co tak naprawdę traci, pozostając tym, kim jest. Niestety, cała historia opowiedziana jest zbyt lekko i bez większego polotu. Wymuszone skakanie od pokoju do pokoju i nierealna przemiana starej kamienicy w gejowski przybytek powodują, że fabuła nie wciąga i nie porywa tak, jak mogłaby to robić. Poza rozmową głównego bohatera z Johnem, widz nie uraczy w filmie żadnych głębszych dialogów, o większych refleksjach i przemyśleniach nie wspominając. Ot, oklepane motywy w tęczowej oprawie. Trochę poetyki na koniec nie ratuje przewidywalnego i posypanego cukrem finału. Obraz miał potencjał, ale Graham postanowił skupić się na jego homoseksualnych wątkach, przez co wiele zaprzepaścił. Gdyby wyciął całą tą rozdmuchaną otoczkę gejowską, uzyskałby intrygujący obraz o poszukiwaniu własnego "ja", który śmiało można by nazwać uwspółcześnioną wersją "Opowieści wigilijnej". A tak Graham zaprezentował film, który miał szanse, ale zostały one przekreślone przez reżysera na samym początku.


W tej nieskładnej historii aktorzy starają się pokazać z jak najlepszej strony. I niezaprzeczalny prym wiedzie odtwórca głównej roli, Ben Bonenfant, przedstawiając w ciągu 90 minut tyle odmiennych twarzy swojej postaci, że widz może wpaść w niemałą konsternację. Do końca nie wiadomo, jak ma na imię ani kim tak naprawdę jest - a wszystko to nie tylko za sprawą rozbudowanej roli w scenariuszu, ale niespotykanego talentu aktora do momentalnej zmiany całej swojej gry o 180 stopni (i to kilkakrotnie!). Swoje trzy grosze dodają Artem Mishin i Nick Frangione - naprawdę szkoda, że kwestie z ich udziałem są takie krótkie.
Podsumowując, był dobry pomysł na naprawdę ciekawy film. Choć Graham oszczędza widzowi dłużących się scen i niekończących się rozmyślań bohaterów, to w ostatecznym rozrachunku zabrakło mu tego czegoś, tej filmowej magii (wigilijnej?), dzięki której "W pułapce pożądania" zapadałby w pamięci na dłużej.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz