wtorek, 15 kwietnia 2014
Last Vegas (2013)
Tytuł: Last Vegas
Gatunek: Komedia
Reżyseria: Jon Turteltaub
Premiera: 22 listopada 2013 (Polska), 31 października 2013 (świat)
Ocena: 6/6
Kto by przypuszczał, że po mającej miejsce 5 lat temu premierze "Kac Vegas" doczekamy się nie tylko dwóch jej kontynuacji, ale również sporej ilości naśladowców i parodii? Sukces obrazu Phillipsa spowodował, że w ostatnim czasie filmów o (mniej lub bardziej kontrolowanych) imprezach pojawiło się, jak grzybów po deszczu. Swoich sił w temacie postanowił spróbować reżyser "Skarbu narodów" i zaprezentował w zeszłym roku własną wersję wieczoru kawalerskiego. Czy jego film, który śmiało można określić mianem "Kac Vegas 40 lat później", wnosi coś nowego, czy jedynie powiela utarte schematy?
Billy, Paddy, Archie i Sam to przyjaciele od dziecka. Gdy pierwszy z nich postanawia się w końcu ożenić, postanawiają - mimo sędziwego wieku - zorganizować jego wieczór kawalerski w Vegas. Archie okłamuje nadopiekuńczego syna i ucieka z domu, zaś Sam dostaje przyzwolenie od żony na jednorazowy "skok w bok". Problemy zaczynają się na miejscu, gdy okazuje się, że hotel, w którym mieli rezerwację, remontuje wszystkie pokoje, Archie odnajduje w sobie żyłkę hazardzisty, zaś skłóconym na śmierć i życie Billy'emu i Paddy'emu ponownie wpada w oko ta sama kobieta.
Jon Turteltaub nie chce do końca korzystać ze sprawdzonego przepisu na sukces - pragnie znaleźć swoją własną recepturę. Choć czwórka emerytów wrzucona w szalony wir Las Vegas już sama w sobie może być zabawna, to reżyser ubiera całość w wyszukany humor sytuacyjny, żarty gestów i mimiki, a także nietuzinkowe dialogi. Turteltaub stara się utrzymać uśmiech na twarzy widza i - co najważniejsze - udaje mu się to. Jednakże, "Last Vegas" nie jest niezobowiązującą komedią, mającą tylko bawić. W wyważony sposób reżyser wplótł w nią wątki z głębią i przesłaniem, niejednokrotnie powstrzymując u widza śmiech, a zmuszając go do myślenia. "Last Vegas" ma służyć jako lekcja przyjaźni i zaufania, których nie imają się upływające lata. Turteltaub robi rzecz niemalże niemożliwą - uczy pokory w Vegas. A najlepsze, że mu się to udaje. Perfekcyjnie utrzymany balans między komedią a dramatem, połączony ze świetnie prowadzoną historią, tworzy hipnotyzujący obraz (bawiący, poruszający i wzruszający), przy którym nie idzie się nudzić.
Dobrana obsada to istna perełka na tym komediowym torcie. Wymuskany Douglas, zgorzkniały De Niro, Freeman hazardzista i poszukujący "szybkich numerków" Kline to przezabawny kwartet, łączący stateczność z szaleństwem i zabawą. Na największe uznanie zasługuje Kline, kapitalnie odtwarzający postać Sama. Gdy tylko pojawia się na ekranie, spodziewać się można porządnej dawki śmiechu.
Podsumowując, po trzech częściach "Kac Vegas", z których każda kolejna była gorsza od poprzedniej, obraz Turteltauba stanowi porządne odbicie się od dna i wylądowanie na komediowych wyżynach. Zgodnie ze słowami "What happens in Vegas, stays in Vegas" - ten film trzeba po prostu zobaczyć!
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz