środa, 16 kwietnia 2014

Grand Piano (2013)


Tytuł: Grand Piano
Gatunek: Thriller/Psychologiczny
Reżyseria: Eugenio Mira
Premiera: 20 września 2013 (świat)
Ocena: 5-/6

Wiele thrillerów widziałem, ale jak do tej pory nie spotkałem się z takim, w którym reżyser sadzałby głównego bohatera (będącego na celowniku zabójcy) przed fortepianem. Czy można budować przez prawie 1,5-ej godziny napięcie podczas koncertu klasycznego? Eugenio Mira postanowił odpowiedzieć na to pytanie za pomocą "Grand Piano".


Tom Selznick to utalentowany pianista, który po pięcioletniej przerwie - przy wsparciu żony Emmy i za namową znajomych - wraca do zawodu. Przed koncertem w Chicago odczuwa ogromną tremę, by nie powtórzyć dawnych błędów. Sprawa komplikuje się jeszcze bardziej, gdy w swoim zeszycie z nutami znajduje tajemniczą wiadomość. Nieznajomy każe mu wykonać perfekcyjny koncert bez pomyłek - w przeciwnym wypadku zabije jego żonę.


Wizja 90 minut z siedzącym przy fortepianie człowiekiem nie napawała mnie optymizmem. W końcu ilość sposobów na ukazanie głównego bohatera wydawać by się mogła wielce ograniczona, a i możliwości budowy i podtrzymania napięcia są w takim przypadku raczej znikome. Eugenio Mira udowadnia, że jest to bardzo mylne myślenie. Gdyby ten człowiek reżyserował wszystkie koncerty klasyczne, całe występy mogłyby wytrzymać tylko osoby o żelaznych nerwach. Mira tak perfekcyjnie operuje kamerą, szasta scenami i zarzuca dialogami, że znużenie przy jego filmie wydaje się być wyrazem wyjątkowo obcym. Gdy tylko zabrzmią pierwsze instrumenty, widz praktycznie jest przygwożdżony do fotela, a poziom emocji rośnie wraz z rozwojem intrygi. Z pozoru zwyczajny koncert reżyser zamienia w psychologiczną walkę bohatera z mordercą, w której wyjątkowy talent będzie się musiał zmierzyć z zabójczo chłodną żądzą zysku. Niestety, wszystko to, co udało się reżyserowi osiągnąć przez cały film, zaprzepaścił w jednej chwili jego zakończeniem. Po wszystkim można odczuwać niemały niedosyt - zabrakło Mirze konsekwentnego uderzenia, wieńczącego cały obraz.


Choć Elijah Wood nadal kojarzony jest przede wszystkim z rolą Froda z "Władcy Pierścieni", to w "Grand Piano" daje całkiem niezły popis aktorskich umiejętności. Na jego barkach spoczął ciężar udźwignięcia całego filmu i kreacji głównego bohatera tak, by nie zanudzić widza swoją osobą - i naprawdę mu się to udaje. O Johnie Cusacku zaś można powiedzieć, że stał się "Seanem Beanem czarnych charakterów". Został tak bardzo zaszufladkowany, że jego udział w dowolnym filmie stanowi większy spojler, niż jakiekolwiek streszczenie fabuły. Poza tym, tak bardzo przy tym spowszedniał, że śmiało można go kopiować do innych obrazów z jego udziałem, a i tak nie zauważy się różnicy w sposobie jego gry.
Podsumowując, "nie taki diabeł straszny, jak go malują". "Grand Piano" to intrygujący thriller, który potrafi trzymać w napięciu przy akompaniamencie pięknej muzyki klasycznej.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz