czwartek, 25 grudnia 2014

Kronika (2012)


Tytuł: Kronika (Chronicle)
Gatunek: Dramat/Sci-Fi
Reżyseria: Josh Trank
Premiera: 3 lutego 2012 (Polska), 28 stycznia 2012 (świat)
Ocena: 5+/6

Konwencja "found footage" na stałe zagościła w filmach kina grozy dzięki "Blair Witch Project". Po wielu latach w branży mocno spowszechniała i nie wywołuje już takich emocji, jak na początku. Nic dziwnego, że zaczęli sięgać po nią twórcy innych gatunków. Jednym z nich jest Josh Trank, który w swoim pełnometrażowym debiucie przeniósł "found footage" do... kina s-f! Czy taki zabieg wyszedł komukolwiek na dobre?


Andrew Detmer to outsider, niezbyt popularny i lubiany w szkole, bity przez ojca-pijaka i martwiący się o chorą matkę. Jedynym jego kolegą jest kuzyn Matt. Pewnego dnia zabiera Andrew na imprezę. Na miejscu wraz z przewodniczącym samorządu uczniowskiego, Stevem, odkrywają za domem tajemniczy dół, z którego dochodzą dziwne dźwięki. Postanawiają go zbadać. W podziemiu odkrywają zaskakujące znalezisko, lecz nim udaje się czegoś im dowiedzieć, tracą przytomność. Niedługo później odkrywają, że zyskali potężną moc telekinezy. Nieświadomi niebezpieczeństwa, zaczynają szkolić swoje umiejętności.


Wielokrotnie konwencja "found footage" wiązała się z jednym, podstawowym problemem - bohaterowie wyżej stawiali nagrywanie wszystkiego kamerą niż własne życie i zdrowy rozsądek. W ostatnim czasie te zaburzające podstawy logiki błędy mogliśmy zobaczyć w horrorze "Jako w piekle, tak i na ziemi" Dowdle'a i "Epicentrum" Quale'a. Josh Trank na całe szczęście twardo stąpa po ziemi i zachowuje tyle realizmu, na ile konwencja pozwala. Kiedy brakuje osób, które mogą kamerę trzymać, lub miejsc, gdzie można ją postawić, reżyser wykorzystuje moc telekinezy swoich bohaterów, unosząc w pobliżu wszystkie rejestratory obrazu, jakie tylko udało się znaleźć. W dodatku cała fabuła przypomina swoją konstrukcją powrót do korzeni, do legendarnego "Blair Witch Project", gdzie wolno prowadzona historia dodawała wiarygodności, a tajemnice pozostawały tajemnicami do samego końca (dzięki czemu film nabiera dodatkowego uroku). Reżyser nie traci czasu na wyjaśnianie, czym było znalezisko z tunelu, ani czemu bohaterzy często krwawią z nosa - zamiast tego woli skupić się na prezentacji swoich postaci, ich indywidualnych cechach i wewnętrznej przemianie. "Kronika" to ciekawy obraz, dopracowany wizualnie (lecz nie przesadzony!), z niewielkimi niedociągnięciami, które nie wpływają na odbiór przekazu. A przekaz jest jasny i śmiało można by tu zacytować słowa wujka Bena ze "Spidermana": "Z wielką mocą wiąże się wielka odpowiedzialność".


"Kronika" to popis aktorskich umiejętności trójki głównych postaci. Na pierwszym miejscu jest znany z "Drugiego oblicza" i "Na śmierć i życie" Dane DeHaan, który dostał najtrudniejsze zadanie i poradził z nim sobie bezbłędnie. Jest na tyle elastyczny, że w każdej roli czuje się, jak ryba w wodzie. Na drugim miejscu uplasował się zarażający optymizmem Michael B. Jordan ("Ten niezręczny moment"). Choć miał najmniej miejsca w scenariuszu, to i tak udało mu się zgarnąć większą część sympatii. "Last but not least" jest Alex Russell, którego dotychczas miałem okazję widzieć w niezbyt ciekawych kreacjach w "Intruzie" i remake'u "Carrie". Tutaj pokazał, że stać go na więcej - wystarczy dać mu szansę i odpowiednią rolę. Choć do kolegów z planu trochę mu jeszcze brakuje, to przy dobrych projektach ma szansę rozwinąć skrzydła.
Podsumowując, zaryzykuję stwierdzenie, że "Kronika" to najlepszy film nakręcony amatorską kamerą od czasu pierwszej części "Paranormal Activity". Josh Trank postanowił na fabułę, morał i bohaterów, kosztem wyszukanych efektów specjalnych, co pozwoliło mu stworzyć ciekawy obraz, wyróżniający się z masowych produkcji "found footage".

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz