piątek, 12 grudnia 2014

John Wick (2014)


Tytuł: John Wick
Gatunek: Thriller/Akcja
Reżyseria: David Leitch, Chad Stahelski
Premiera: 5 grudnia 2014 (Polska), 19 września 2014 (świat)
Ocena: 3-/6

Jeżeli dwóch debiutujących reżyserów ściąga do swojego filmu takie nazwiska, jak Reeves, Dafoe, McShane i Reddick, to można spodziewać się praktycznie wszystkiego - od porywającej superprodukcji po niskobudżetowy chłam, który ratować mają znane nazwiska. Gdy dodamy do tego intrygujący zwiastun i oklepaną historię krwawego mściciela, to uzyskamy tytuł, który na pewno przyciągnie spore tłumy do kin. Czy "John Wick" serwuje naprawdę dobre kino akcji?


Po śmierci żony John Wick pogrąża się w żałobie. Pewnego wieczoru kurier przynosi niespodziewaną przesyłkę - psa, który okazuje się być pośmiertnym prezentem od małżonki. Radość okazuje się być jedynie chwilowa. Wicka napada grupa Iosefa Tarasova, syna rosyjskiego mafiosa, Viggo. Katują go do nieprzytomności, zabijają jego psa i kradną ukochany samochód. Po przebudzeniu John poprzysięga zemstę. Tymczasem Viggo dowiaduje się, kogo zaatakował jego lekkomyślny syn. Znając możliwości Wicka, z którym dawniej współpracował, organizuje dodatkową ochronę dla Iosefa i wyznacza ogromną nagrodę za głowę Johna. Rozpoczyna się krwawa wendetta, podczas której Wick nie powstrzyma się przed niczym, by dokonać zemsty.


Kino akcji rządzi się własnymi prawami - co do tego nie ma wątpliwości. Tutaj fabuła schodzi na drugi (a nawet trzeci) plan, jakikolwiek większy sens lub głębsza psychologia postaci traktowane są jako wyrazy obce, zaś główni bohaterowie, mimo odnoszonych ran, nieustępliwie walczą dalej i nie znają zmęczenia. Dokładnie taki film prezentują Leitch i Stahelski, którzy postawili na surowość obrazu i większy realizm (a także, przede wszystkim, dość dobry czarny humor), kosztem wciągającej fabuły. Choć ich John Wick nie jest kuloodporny, a w jego broni kończy się amunicja (którą co rusz uzupełnia), to dłużące się sceny walk, prowadzące praktycznie do niczego, z czasem zaczynają wręcz męczyć. Twórcy nie postarali się nawet o znikome próby wprowadzenia zwrotów akcji - ich historia jest schematyczna do bólu i na wskroś przewidywalna (z zegarkiem w ręku można przewidywać, co, kiedy i jak się wydarzy). Podobnie, jak ostatnie horrory powstają jakby dla osób, które z tym gatunkiem nic wspólnego wcześniej nie miały, tak Leitch i Stahelski liczą na początkujących widzów kina akcji. Tego typu filmy na pęczki produkowano na przełomie lat 80. i 90., stąd "John Wick" bardziej trąci nowoczesną kserokopiarką, aniżeli powiewem świeżości. Scen walk i strzelanin jest tak dużo, że zabrakło miejsca na cokolwiek innego. W dodatku, gdy wydawać się może, że film obroni się jakoś swoim realizmem, zakończenie niszczy resztki dobrego wrażenia. W ostatecznym rozrachunku, "John Wick" to 1,5-ej godzinny pokaz zabójczych umiejętności głównego bohatera, przypominający słynną walkę z "Kill Billa" Tarantino, lecz rozwałkowaną do granic możliwości.


"John Wick" nie należy do największych aktorskich wyzwań dla obsady. Keanu Reeves ze swoją kamienną miną mordercy-myśliciela świetnie wkomponowuje się w tytułową rolę. Dużym plusem jest Michael Nyqvist jako Viggo Tarasov, idealnie odgrywający główny czarny charakter, perfekcyjnie balansując między wyrachowanym strategiem a przerysowanym mafiosem. Alfie Allen po "Grze o Tron" został chyba na stałe zaszufladkowany - jego Iosef to typowy Theon Greyjoy. Willem Dafoe nie miał zamiaru jakoś wielce się starać - postawił na kopię samego siebie i z Normana Osborne'a ze "Spider-Mana" stworzył kreację płatnego zabójcy o dwóch twarzach. Najciekawiej, choć tylko epizodycznie, wypadają McShane i Reddick - niestety, kilkoma niewielkimi scenami na ekranie nie podniosą znacznie poziomu całego aktorskiego zaplecza.
Podsumowując, jeżeli ktoś nastawia się tylko i wyłącznie na kino pełne mordobicia, świszczących kul i lejącej się hektolitrami krwi, "John Wick" go nie zawiedzie. Cała reszta osiągnie apogeum znudzenia gdzieś w połowie seansu i zacznie desperacko szukać wyjścia ewakuacyjnego.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz