wtorek, 2 września 2014

Diabelska przełęcz (2013)


Tytuł: Diabelska przełęcz (Devil's Knot)
Gatunek: Biograficzny/Dramat/Kryminał/Thriller
Reżyseria: Atom Egoyan
Premiera: 8 września 2013 (świat)
Ocena: 6/6

Po raz kolejny film z cyklu "Oparty na faktach". Ostatnio sporo tytułów wychodzi pod tym szyldem, tak jakby twórcy cierpieli na chroniczny brak weny. Na (nie)szczęście, życie podrzuca producentom coraz to nowsze scenariusze, od tych najbardziej nieprawdopodobnych ("Sztanga i Cash") po przerażające ("Snowtown"). Jak w tej pogoni za faktami sprawdza się Atom Egoyan?


Ameryka lat 90-tych. W niewielkim miasteczku znika trójka chłopców. Mieszkańcy wraz z policją organizują dramatyczne poszukiwania. W końcu udaje się wyłowić ich ciała z rzeki. Chłopcy mają okaleczone ciała, a ręce i nogi skrępowane sznurówkami. Makabryczna zbrodnia, wiązana z satanistycznymi rytuałami, prowadzi policjantów do trójki nastolatków, którzy z powodu swojego wyglądu i słuchanej muzyki nie cieszą się dobrą opinią. Rozpoczyna się proces, a sędzia i policja, pomimo braku żelaznych dowodów, starają się za wszelką cenę oskarżyć Damiena i jego kolegów. Jedynym wierzącym w ich niewinność jest detektyw Ron Lax, który podejmuje się zadania uratowania nastolatków przed nieuchronnym więzieniem.


Egoyan prezentuje nam thriller sądowniczy, który budowanym napięciem i zawiłością wątków śmiało można przyrównać do legendarnego "Słabego punktu" Hoblita. W przeciwieństwie do produkcji z 2007, tutaj sprawcy nie przyznają się do winy - ba! - wszelkie dowody w ich sprawie potwierdzają ich niewinność, a mimo to sędzia, ława przysięgłych, policja, media i otoczenie pragną wymierzyć im karę. "Diabelska przełęcz" to istne wołanie o pomoc głównego bohatera, który raz za razem wytyka błędy wymiaru sprawiedliwości, ale nie ma niczego, co mogłoby definitywnie pomóc oskarżonym. Obraz Egoyana to nie tylko przerażający przykład złego systemu sądowniczego i argument przeciw karze śmierci (która przeraża tym, że owa historia miała miejsce naprawdę). To także popis jego reżyserskich umiejętności, dzięki którym potrafi perfekcyjnie budować napięcie i z każdym kolejnym odkrywanym wątkiem coraz bardziej wplatać widza w zawiłą intrygę. Jednocześnie swoich bohaterów (po jednej, jak i po drugiej stronie barykady) prezentuje na równi. Nie ocenia ani nie oskarża nikogo. Tę kwestię pozostawia widzom, by wyciągnęli własne wnioski. Podobnie jak w "Snowtown", film Egoyana nie ma stricte początku i końca. Widz nie jest wrzucony w sam środek wydarzeń; ma krótki czas na zaznajomienie się z sytuacją, jednakże finał daleki jest od oczekiwanego (w sensie fabularnym, nie realizatorskim). Choć przed napisami końcowymi pojawia się informacja o dalszych losach tej sprawy i jej bohaterach, nie napawa ona wielkim optymizmem. Po seansie pozostaje niedowierzanie, że taka sytuacja mogła wydarzyć się w rzeczywistości.


Jak na film tak mało znany, Egoyanowi udało się zebrać prawdziwą aktorską śmietankę. I to oni w dużej mierze powodują, że ktokolwiek zainteresuje się tym filmem (bez uprzedniej marketingowej nawałnicy). Na czele znanych nazwisk pojawia się Colin Firth w rewelacyjnej roli detektywa Laxa oraz Reese Witherspoon jako matka jednego z zabitych chłopców (i jako jedyna z otoczenia, która z czasem zaczyna myśleć o sprawie racjonalnie). W rolach drugoplanowych i epizodycznych lista znanych nazwisk się nie kończy: nieugięty Bruce Greenwood ("Jądro ziemi"), niepowtarzalny Dane DeHaan ("Na śmierć i życie"), stanowczy Stephen Moyer ("Czysta krew"), mistrz niewielkich ról Kevin Durand ("Jestem numerem cztery"), kobieta o stu twarzach Mireille Enos ("World War Z") i wielu, wielu innych. Wszyscy razem i każdy z osobna powodują, że ten prawie dwugodzinny seans to prawdziwa uczta dla każdego kinomana.
Podsumowując, "Diabelska przełęcz" to świetna realizacja i genialnie przedstawiona historia, która wstrząśnie niejedną osobą. Pod względem wykonania najlepszy film spod szyldu "Oparte na faktach", jakie przyszło mi oglądać w ostatnim czasie. Naprawdę gorąco polecam.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz