niedziela, 15 czerwca 2014

Tylko kochankowie przeżyją (2013)


Tytuł: Tylko kochankowie przeżyją (Only Lovers Left Alive)
Gatunek: Horror/Romans
Reżyseria: Jim Jarmusch
Premiera: 7 marca 2014 (Polska), 25 maja 2013 (świat)
Ocena: 6/6

Jima Jarmuscha nie trzeba chyba nikomu przedstawiać. Jeżeli ten pan zabiera się za film o wampirach, to możemy mieć niemalże stuprocentową pewność, że to nie będzie tylko "kolejny film" o tej tematyce. Po literaturze młodzieżowej i jej ekranizacjach, które wypaczyły obraz Dzieci Nocy, jak nieśmiertelną egzystencję wyobraża sobie ten reżyser?


Adam i Eve są starymi wampirami, które łączy silna więź. Po latach rozłąki, Eve postanawia odwiedzić Adama, zamieszkującego w Detroit. Wizytę postanawia zakłócić jej siostra, Ava. Jej żądza zabawy, lekkomyślność i niepohamowany głód zburzą idealny spokój Adama i Eve.


Choć temat wampirów niejednokrotnie przewijał się w mniej lub bardziej udanych horrorach, dopiero mistrzowski "Wywiad z wampirem", na bazie powieści Anny Rice, ukazał inne oblicze Dzieci Nocy. To właśnie do tej filozoficznej postawy, a nie świecącego brokatem wizerunku wampirów z ostatnich lat, odwołuje się Jarmusch. "Tylko kochankowie przeżyją" nie jest filmem z intrygującą fabułą. Ciężko byłoby doszukiwać się tu jakiegokolwiek początku i konstruktywnego końca. Jarmusch wrzuca widza w sam środek losów Adama i Eve, dwójki kochanków tak różnych od siebie, a jednocześnie tak perfekcyjnie się uzupełniających. Nie traci czasu na wprowadzenia do historii lub wyjaśnienia niektórych kwestii, bo tak naprawdę jest to tutaj mało istotne. Prezentując jedynie kilka dni (a raczej nocy) z ich życia, nakreśla grubą kreską szeroki obraz mrocznej, nieśmiertelnej egzystencji. Za sprawą Adama oskarża ludzi (zwanych zombie) o dążenie do autodestrukcji, pogwałcenie mądrości i brak logicznych zasad. Ludzkość skora jest do niszczenia własnych wybitnych jednostek, których przemyślenia i odkrycia mogą zaburzyć trwającą wanitatywną hegemonię. Taki pełen goryczy obraz klaruje się podczas dwugodzinnego seansu, który prowadzi Jarmusch z iście monotonnym spokojem. Wampiryzm jest tylko tłem do osądu ludzkości, zaś strach bohaterów i widmo śmierci z powodu skażonej krwi potęgują wizję dekadenckiej przyszłości.
"Tylko kochankowie przeżyją" to popis umiejętności Jarmuscha, gdzie każda scena, każdy gest i każde słowo są dopieszczone do granic możliwości. Wydźwięk filmu potęguje perfekcyjnie dobrana muzyka, łącząc klasykę z cięższymi brzmieniami. Dzięki temu sceny, w których słowa grzęzną w gardłach bohaterów, mówią znacznie więcej niż te, przepełnione dialogami. A gdy już w pełni wsiąkniemy w ten oniryczny, mroczny świat, Jarmusch brutalnie nas z niego wyrzuca, bez słowa wyjaśnienia i z tysiącem myśli, kłębiących się w głowie.


Choć dla samych postaci Jarmusch nie zostawia zbyt wiele przestrzeni, zaskakująco dobry Tom Hiddleston i perfekcyjna Tilda Swinton prezentują wyborny duet, którego nie powstydziłaby się sama Anna Rice. Całość uzupełnia - choć tylko epizodycznie - bezbłędny John Hurt, z niewielkiej roli Marlowe'a kreując niezapomnianą postać.
Podsumowując, od czasu "Wywiadu z wampirem" nie było takiego filmu o wampirach, zaś od "Królowej potępionych" - takiego soundtrack'u. Jarmusch odpowiednio zagospodarował dla siebie niszę, w której wypuszcza produkcje dalekie od komercyjnych trendów. Mam tylko nadzieję, że nie będziemy musieli czekać następnych 20 lat na kolejny, bardzo dobry film o filozoficznej stronie nieśmiertelnej egzystencji.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz