piątek, 6 czerwca 2014
Na skraju jutra (2014)
Tytuł: Na skraju jutra (Edge of Tomorrow)
Gatunek: Akcja/Sci-Fi
Reżyseria: Doug Liman
Premiera: 6 czerwca 2014 (Polska), 28 maja 2014 (świat)
Ocena: 4/6
Tematyka podróży, uwięzienia lub zapętlenia w czasie w światowym kinie (szczególnie sci-fi) nie jest niczym nowym. Twórcy prześcigają się między sobą, by zgłębić to wielowymiarowe pojęcie. Uwięzienie w pętli czasu zaprezentowali w ostatnim czasie chociażby Christopher Smith w genialnym thrillerze "Piąty wymiar" i Duncan Jones w niezbyt udanym "Kodzie nieśmiertelności". Co nowego postanowił wnieść Doug Liman w swoim efekciarskim filmie "Na skraju jutra"?
Akcja filmu przenosi nas w niedaleką przyszłość. Ziemia stoi w obliczu zagłady, spowodowanej inwazją zaawansowanej rasy obcych, zwanych Mimikami, która opanowała Stary Kontynent i szykuje się do dalszych ataków. Żołnierze, wyposażeni w najnowocześniejszą technologię zbrojeniową, nie są w stanie dorównać mocy i szybkości wroga, który - w dodatku - potrafi władać czasem. Jedyną nadzieją okazuje się Cage, który ginie podczas jednego z ataków i zostaje uwięziony w czasie. Wraz z wojowniczką Sił Zbrojnych, Ritą Vrataski, starają się to wykorzystać, by zniszczyć główny organizm dowodzący Mimikami.
Obraz Limana (reżysera takich filmów, jak "Tożsamość Bourne'a" i "Mr. & Mrs. Smith") niezaprzeczalnie można określić mianem wizualnego majstersztyku. Z jednej strony dostajemy ociekające dopracowanymi efektami specjalnymi widowisko najwyższych lotów, z drugiej - rewelacyjną technologię 3D, która stawia film na górnej półce podobnych produkcji (odłamki, okruchy i macki wręcz wystrzeliwują z ekranu). Z tego względu "Na skraju jutra" stanowić będzie niesamowitą gratkę nawet dla najbardziej wymagających miłośników gatunku. Tymi cieszącymi oko elementami reżyser starał się przesłonić niedociągnięcia, których nie udało mu się uniknąć. I choć w filmie nie brakuje z początku odpowiednio prowadzonej akcji i wyważonego komizmu, urozmaicającego całokształt, to - zaglądając głębiej - Liman nie pokazał niczego nowego. Sam fabularny szkielet można uznać za dobrą kopię "Kodu nieśmiertelności" (przy czym w zestawieniu to obraz Jonesa wypada zdecydowanie gorzej). Liman, rozciągając swój film na prawie dwie godziny, utracił impet, z jakim wkroczył na ekran. Druga połowa filmu po prostu zaczyna nużyć, a wydłużane na siłę sceny bardziej męczą niż zachwycają. W efekcie zakończenie traci cały urok, brakuje "wgniatającego w fotel" uderzenia w finale, a samą fabułę wrzuca do worka historii nad wyraz przewidywalnych. Perfekcja, z jaką Smith utrzymał napięcie podczas czasowego zapętlenia w "Piątym wymiarze", tutaj wydawać się może ledwie słyszalnym echem przeszłości. Więcej konsekwencji i utrzymanie początkowego tempa znacznie poprawiłoby wrażenia, jakie widz może mieć po seansie.
Największą wpadką Limana okazała się, mimo wszystko, obsada. I nie mam tu na myśli gry złej, lecz niemiłosiernie sztampowej. Tom Cruise, podobnie jak Cusack czy Freeman, pomimo sporego warsztatu i doświadczenia jakiś czas temu został zaszufladkowany w jednej roli - niezniszczalnego bohatera akcji. Odgrywana przez niego postać Cage'a to nic innego, jak kalka Ethana Hunta z "Mission Impossible" czy Jacka Harpera z "Niepamięci". Do niewnoszącego absolutnie niczego Cruisa została dobrana Emily Blunt, dla której rola Rity stanowi chyba jakąś karę za grzechy. Ta uzdolniona aktorka, znana ze wspaniałej kreacji Emily Charlton w filmie "Diabeł ubiera się u Prady", została postawiona jako żeński dodatek do głównego bohatera, przez co nie ma możliwości w pełni rozwinąć skrzydeł. Tragiczne trio uzupełnia Brendan Gleeson ("Braveheart") jako generał Brigham, którego epizodyczna rólka stanowi śmiech na sali dla aktora z takim dorobkiem filmowym.
Podsumowując, film Limana ma przede wszystkim cieszyć oko - i sprawdza się w tym rewelacyjnie (gorąco mogę polecić wersję 3D - naprawdę warto). Gdyby nie Smith, można by uznać "Na skraju jutra" za kawał dobrej roboty. Jednakże, "Piąty wymiar" pokazał, że z tej tematyki można wykrzesać naprawdę wiele, a do postawionej przez niego wysoko poprzeczki Liman się nawet nie zbliżył.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz