niedziela, 30 listopada 2014
Więzień labiryntu (2014)
Tytuł: Więzień labiryntu (The Maze Runner)
Gatunek: Thriller/Akcja/Sci-Fi
Reżyseria: Wes Ball
Premiera: 19 września 2014 (Polska), 11 września 2014 (świat)
Ocena: 5/6
Po kasowym sukcesie, jaki odniosła fantastyczna seria o "Harrym Potterze" i wybuchowa mieszanka horroru z romansem "Zmierzch" (niszcząca przy okazji wykreowaną przez dekady wizję wampira), w kinie nastąpił boom na ekranizacje literatury młodzieżowej. W większości przypadków, przeniesienie tych powieści na duży ekran okazywał się niewypałem (jak drewniana "Akademia wampirów", kopiująca poprzedników "Niezgodna", czy nieudane "Dary anioła"). Wes Ball zasiadł za kamerą ekranizacji kolejnej książki młodzieżowej. Czy jego "Więzień labiryntu" zagrozi wiodącej dotychczasowy prym serii "Igrzysk śmierci"?
Nastoletni Thomas trafia do tajemniczej zony, otoczonej przez ogromny labirynt i zamieszkanej przez grupę chłopców, dowodzonych przez Alby'ego. Nie pamięta, kim jest i jak się tu znalazł, chce jednak jak najszybciej z tego więzienia uciec. Zadanie okazuje się trudne, bo nikt dotychczas nie znalazł wyjścia z labiryntu, który codziennie ulega zmianom i który nocą patrolowany jest przez zmutowane istoty. Gdy sytuacja zaczyna wydawać się beznadziejna, niespodziewanie do zony trafia dziewczyna, która zna Thomasa. Tymczasem Alby zostaje ciężko ranny przez jedną z bestii labiryntu, a nieufny Gally stara się przejąć kontrolę nad zoną.
"Więzień labiryntu" nie jest kolejną kopią schematu fabularnego "Igrzysk śmierci", jak "Niezgodna". Choć znowu mamy wybrańca, który może wywrócić do góry nogami całą, wydawać by się mogło solidną społecznością, to obraz Balla nie jest przykładem rewolucyjnego przewrotu, lecz ciężkiej walki grupy nastolatków z nieznanym przeciwnikiem. Reżyser świetnie skonstruował cały świat, od przypominającej sielankę zony po mroczny i iście zabójczy labirynt. Nie przesadza z komputerowymi efektami, bo to nie o nie tutaj chodzi. Fabuła wciąga od pierwszych minut, a z pozoru prosta tajemnica wcale taka nie jest. Ball buduje napięcie tam, gdzie trzeba, odpowiednio dawkuje akcję i z papierowych postaci stara się wykrzesać coś więcej. Z każdą kolejną sceną daje widzom niewielkie strzępy informacji, które pozwalają na rozwikłanie zagadki. Tylko, jak się okazuje, pozornie, bo cała historia nie jest tak prosta, a zakończenie - zwiastujące z pewnością sequel - burzy wszelkie dotychczas ułożone teorie i pozostawia widza z ogromem pytań. "Więzień labiryntu" nie słodzi mrocznego klimatu naprędce dodanym romansem, który kompletnie popsułby całe dobre wrażenie i - o zgrozo - zmienił walkę o przetrwanie w lukrowane romansidło pokroju "Zmierzchu". Z tegorocznych ekranizacji literatury młodzieżowej, film Balla wychodzi na prowadzenie, pozostawiając pozostałe tytuły daleko w tyle.
Dużym problemem w tego typu produkcjach jest obsada. Dotychczas jedynie "Igrzyska śmierci" utrzymały w miarę dobry poziom. I choć Dylan O'Brien to nie Jennifer Lawrence, w roli Thomasa spisuje się całkiem nieźle. Jednakże, to znany z "Gry o tron" Thomas Brodie-Sangster i młody Blake Cooper zapadają najbardziej w pamięci. Za bardzo skrzydeł nie rozwinęła Kaya Scodelario, ale ma potencjał, który - miejmy nadzieję - ujrzy światło dzienne w kontynuacji.
Podsumowując, "Więzień labiryntu" to naprawdę dobry film, intrygujący i wciągający. Gwarantuje rozrywkę na wysokim poziomie. I, co najważniejsze, zachęca do sięgnięcia po pierwowzór, pióra Jamesa Dashnera.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz