czwartek, 10 lipca 2014

Transcendencja (2014)


Tytuł: Transcendencja (Transcendence)
Gatunek: Dramat/Sci-Fi
Reżyseria: Wally Pfister
Premiera: 9 maja 2014 (Polska), 10 kwietnia 2014 (świat)
Ocena: 6/6

Jeżeli nazwisko Pfister nic nikomu nie mówi, to wystarczy cofnąć się do filmów Christophera Nolana - istnieje duże prawdopodobieństwo, że za zdjęcia odpowiadał właśnie Pfister. Jego umiejętności mogliśmy poznać w takich produkcjach, jak "Memento", "Bezsenność", "Prestiż", "Incepcja" (za którą zgarnął Oscara), czy w odświeżonych częściach Batmana. Jak poradził sobie ze swoim debiutem za kamerą?


Will Caster jest znanym naukowcem, pracującym nad rozwojem sztucznej inteligencji. Jego badania prowadzą do powstania pierwszego na świecie komputera, posiadającego ludzkie cechy. Przez swoje odkrycie staje się celem ataku terrorystycznego. Gdy zostaje mu miesiąc życia, jego żona decyduje się na desperacki krok - przy pomocy ich przyjaciela, Maxa Watersa, postanawia przenieść świadomość męża do komputera.


Wally Pfister stworzył coś, co z jednej strony może się mocno kojarzyć z filmem "Ona" w reżyserii Spike'a Jonze, z drugiej - jest od niego lepszy i bardziej rozbudowany. Obu twórców łączy jedno - chęć ukazania "ludzkiej strony" sztucznej inteligencji, jej zalet i wad, przy jednoczesnym oszczędzaniu na efektach specjalnych (ci, którzy wybrali "Transcendencję" ze względu na graficzne dodatki filmów sci-fi na pewno odczują pewien niedosyt). Pfister wizualne widowisko zrzuca na dalszy plan, skupiając się na starciu zwolenników i przeciwników rozwoju nowej technologii. Nie ma jednak zamiaru faworyzować którejkolwiek z grup, przedstawiając argumenty "za i przeciw" po obu stronach. Z jednej - sztuczna inteligencja, której możliwości pozwalają leczyć każdą chorobę i chronić środowisko, lecz jej algorytmiczna empatia prowadzi ją do masowej replikacji i chęci przejęcia władzy. Z drugiej - grupa terrorystyczna, która przeprowadza serię ataków i zabójstw w celu zaprzestania badań nad sztuczną inteligencją, lecz jako jedyni dostrzegają związane z nią niebezpieczeństwo dla całej ludzkości. Wyrok reżyser pozostawia widzom, choć i oni mogą mieć problem z wydaniem ostatecznej, jednoznacznej decyzji. Pfister płynnie miesza ze sobą gatunki, by stworzyć nietuzinkowe, poruszające i intrygujące kino, w którym każdy będzie mógł znaleźć coś dla siebie - od dramatu po akcję, z domieszką kina sci-fi. Dwuznaczność całokształtu spaja scena finałowa, której metaforyka może znaleźć tyle interpretacji, co widzów.


W tym złożonym obrazie obsada (w przeważającej większości) była strzałem w dziesiątkę (choć przez niektóre nazwiska możemy mieć wrażenie, że oglądamy kolejną produkcję Nolana). Johnny Depp, z pozoru grający rolę pierwszoplanową, pozwala się zepchnąć na drugi plan przez Rebeccę Hall, która stanowczo wiedzie prym w całej "Transcendencji". Świetnie sprawdza się w jej towarzystwie Paul Bettany, zarówno jako rozbity między dwoma "obozami" Max, jak i okazjonalny narrator opowieści. Morgan Freeman, podobnie jak Hopkins, nie ma zamiaru odejść na emeryturę - zamiast tego dał się zaszufladkować w roli wszystkowiedzącego "drugoplanowca" i tak naprawdę możemy odczuć lekką konsternację, czy na ekranie widzimy Josepha Taggera z "Transcendencji", Luciusa Foxa z "Mrocznego Rycerza", Thaddeusa Bradleya z "Iluzji", czy Malcolma Beecha z "Niepamięci".
Podsumowując, Pfister w debiucie za kamerą sprawdził się na medal. "Transcendencja" to niezaprzeczalnie jeden z ciekawszych obrazów tego roku.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz