Tytuł: Paranoja (Paranoia)
Gatunek: Dramat/Thriller
Reżyseria: Robert Luketic
Premiera: 13 września 2013 (polska), 15 sierpnia 2013 (świat)
Ocena: 1+/6
Błyskawiczna
kariera i łatwe pieniądze to marzenia niejednego młodego człowieka.
Robert Luketic, ekranizując powieść Findera, postanowił pokazać, dokąd
takie marzenia mogą zaprowadzić. Czy jego "Paranoję" można odebrać jako
przestrogę?
Adam Cassidy jest młodym inżynierem, który marzy o
świecie "wielkich i bogatych". Nieoczekiwanie, jego życzenie spełnia
się, gdy były pracodawca zwraca się do
niego z propozycją dużych pieniędzy w zamian za szpiegostwo
konkurencyjnej firmy. Okazuje się, że z pozoru proste zadanie ma drugie
dno, Adam staje się narzędziem w rękach technologicznych rywali, a ceną
za jego niepowodzenie może być życie przyjaciół.
Materiału na film
Robert Luketic miał aż nadto. Mógł stworzyć z tego trzymający w napięciu
thriller i przy okazji wryć się w pamięć jako poruszający dramat.
Wielowątkową fabułę mógł odziać w zawiłą intrygę, odkrywanie której krok
po kroku okraszone byłoby fascynacją i dreszczem emocji. "Paranoja"
mogła nie dawać wytchnienia aż do spektakularnego finału. Niestety, to,
co Luketic zrobił z tym ogromnym potencjałem, woła o pomstę do nieba.
To, co miało przyszpilić do fotela i trzymać w napięciu, powoduje co
najwyżej przerwę w ziewaniu. Wielka walka dwóch technologicznych rywali,
zamiast przypominać wojnę tytanów, wygląda jak kłótnia przedszkolaków o
zabawkę. Zwroty (że tak zażartuję) akcji są mniej zaskakujące, niż data
ważności po zjedzeniu przeterminowanego serka. Więcej nauki i
przestrogi można znaleźć w operach mydlanych pokroju "Mody na sukces". W
efekcie reżyserowi zamiast porywający thriller wyszedł całkiem niezły
lek na bezsenność.
Tonącego statku nie są w stanie uratować nawet
aktorzy. I nie mam tu na myśli Liama Hemswortha (który, pomimo coraz
większego dorobku filmowego, nadal na ekranie wygląda jak sztywna i
cukierkowa wersja swojego starszego brata), ale Harrisona Forda i
Gary'ego Oldmana - dwóch gigantów, mających odpowiednie umiejętności, by
choć w części udźwignąć ciężar filmu. W "Paranoi" kompletnie jakby
spoczęli na laurach, bardziej pasując do kolejnej części "Dwóch
zgryźliwych tetryków" niż do historii o dwóch rywalizujących na śmierć i
życie technologicznych geniuszach.
Podsumowując, jeżeli reżyser
komedii zabiera się za thriller, to w efekcie powstać może co najwyżej
miałka opowiastka, która zainteresuje tylko naprawdę niewymagających.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz