niedziela, 9 sierpnia 2015
Ciastka i potwory (2013)
Tytuł: Ciastka i potwory (Monster Pies)
Gatunek: Dramat/Romans
Reżyseria: Lee Galea
Premiera: 24 marca 2013 (świat)
Ocena: 5-/6
W 2011 roku belgijski reżyser Bavo Defurne zabrał nas w przeszłość, by za pomocą magii gestów i muzyki opowiedzieć historię 16-letniego Pima, jego znajomych i rodziny w "Morze Północne, Teksas". U Daniela Ribeiro o cofaniu się w czasie mowy nie było, za to "W jego oczach" tryskał nieograniczonymi pokładami pozytywnej energii. Mischa Kamp swój "Jongens" odziała w lekkie, acz nazbyt wyidealizowane barwy. Australijski reżyser Lee Galea zabrał widzów do początku lat 90. Czy jego "Ciastka i potwory" dobrze spisują się na tle konkurencji?
Mike jest uczniem szkoły średniej na przedmieściach Melbourne. Nie należy do zbyt popularnych osób - jest wyalienowany i szykanowany przez rówieśników. Jego jedyną przyjaciółką jest Jenine. Sytuacja zmienia się, gdy do klasy Mike'a dołącza nowy chłopak, Will, a nauczycielka angielskiego przydziela im wspólny projekt na zaliczenie semestru. Nastolatkowie szybko nawiązują nić porozumienia i odkrywają, że łączy ich coś więcej, niż wspólna praca domowa. Tymczasem Mike będzie musiał stawić czoła oprawcom ze szkoły i zazdrosnej o nowego kolegę Jenine, zaś Will - ukrywać swoją prawdziwą twarz przed ojcem alkoholikiem.
Głównym motywem przewodnim filmu jest szekspirowski dramat "Romeo i Julia". To właśnie na ten temat Mike i Will mają zrobić swój projekt i to ich interpretacja dramatu determinuje całą historię. Obaj tworzą film o zakazanej miłości Frankensteina i wilkołaka. Fabuła tego projektu stanowi metaforę ich własnego życia. Z jednej strony mamy Mike'a, który niczym Frankenstein jest wyobcowany i szkalowany przez otoczenie. Potwór w tej symbolice oznacza od urodzenia świadomego swojej seksualności geja, który nie pasuje do innych. Will zaś to wilkołak, dopiero poznaje swoją drugą stronę. Początkowo broni się przed nią, nie akceptuje, stara się za wszelką cenę ukryć. Choć nie chce tego przyznać, boi się, jak zareagują inni, gdy pokaże światu swoje prawdziwe "ja". I tak jak na Romea i Julię nie czekało szczęśliwe zakończenie, tak Mike'owi i Willowi nie przyjdzie "żyć długo i szczęśliwie". Melodramat, który serwuje Galea, jest pozornie lekki, lecz ma drugie dno.
Choć reżyser umiejscowił swoich bohaterów w latach 90., to metaforyczne nawiązania do historii Romea i Julii w odniesieniu do dramatycznych losów Mike'a i Willa nadają całości ram opowieści parabolicznej. Galea nie skupia się jednak tylko na problemie akceptacji nastoletnich gejów. "Monster Pies" to także tragiczna historia Willa, nastolatka, który musiał przedwcześnie dorosnąć, zaopiekować się chorą matką i żyć z ojcem-alkoholikiem (i to właśnie na tej postaci spoczął główny, emocjonalny ciężar filmu), oraz Mike'a, walczącego z własną nieśmiałością, któremu życie szykuje swój największy sprawdzian. Jednakże, mimo naprawdę dobrej historii, Galea nie uniknął potknięć. Po pierwsze, niektóre wątki wydają się być dodane na siłę (jak choćby konflikt Mike'a z Jenine), inne zaś reżyser wprowadza, by zaraz je urwać. Po drugie, w finale, który potrafi zwalić z nóg i wywołuje ogromne emocje, reżyser za bardzo poszedł w kierunku wyidealizowanego rozwiązania niektórych kwestii. Przez to obraz traci trochę na swoim ciężarze i wraca do lekkiej opowiastki z początku. Potknięcie może i nie zaważa nad towarzyszącymi zakończeniu emocjami (gdzie szok miesza się ze wzruszeniem), lecz na pewno rzuca się w oczy i powoduje, niestety, niższą notę.
Po trzecie, obsada. Trio w postaci dwóch chłopaków i zazdrosnej przyjaciółki mieliśmy u Ribeiro. Tam Ghilherme Lobo wyszedł na prowadzenie i udźwignął niemalże cały film, znajomych z planu zostawiając w tyle. Podobnie jej w "Monster Pies". Podczas, gdy Lucas Linehan - debiutujący w tak dużej roli - okazuje się świetnym aktorem dramatycznym, który swoją naturalnością i wczuciem się w rolę od razu potrafi zbudować więź z widzem, to Tristan Barr ledwo za nim nadąża. Katrina Maree praktycznie jest wykluczona z tego zestawienia, bo nie dość, że jej wątek i pretensje są równie bezsensowne, jak u Tess Amorim, to jeszcze aktorka kompletnie nie odnajduje się w postawionych przed nią zadaniach. Przed każdym z trójki głównych bohaterów jeszcze dużo pracy, by doszlifować swój warsztat, ale Lucas Linehan to osoba, której karierę filmową warto będzie śledzić.
Podsumowując, "Ciastka i potwory" to godny polecenia film, który potrafi wciągnąć i wzruszyć. W dodatku Galea skrupulatnie odtwarza uroki lat 90. (jak słuchanie kaset z walkmana), dzięki czemu możemy poddać się magii kina i przenieść się w czasie. Wśród wymienionych na początku filmów, "W jego oczach" wciąż pozostaje faworytem, lecz australijska produkcja jest niewiele gorsza. Naprawdę warto zobaczyć.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz