Tytuł: Winchester. Dom duchów (Winchester)
Gatunek: Horror
Reżyseria: Michael Spierig, Peter Spierig
Premiera: 9 lutego 2018 (Polska), 1 lutego 2018 (świat)
Ocena: 4-/6
Dom wdowy Winchester jest jednym z najsłynniejszych nawiedzonych domów w Stanach Zjednoczonych i jedną z największych atrakcji stolicy hrabstwa Santa Maria, San Jose. Ogromna rezydencja była nieustannie budowana przez 38 lat, dzień w dzień, przez całą dobę. Według miejscowej legendy, niezliczone pokoje były zamieszkiwane przez duchy osób, zabitych z karabinów Winchester. Taka historia brzmi jak gotowy scenariusz do filmu grozy. Nic dziwnego, że postanowiono po nią sięgnąć i przenieść na duży ekran. Czy braciom Spierig ("Przeznaczenie") udało się stworzyć dobry, klimatyczny horror?
Dr Eric Price po tragicznej śmierci żony wpada w ciąg imprez, alkoholu i halucynogennych leków. Pewnego dnia odwiedza go prawnik firmy Winchester, której zarząd niepokoi się stanem zdrowia wdowy po Williamie Winchesterze. Kobieta odcięła się od świata i twierdzi, że jest nawiedzana przez duchy. Skuszony szybkim zarobkiem, Prince zgadza się zbadać jej stan zdrowia. Gdy przybywa do domu wdowy Winchester, ogrom rezydencji z niezliczonymi, chaotycznie budowanymi pokojami, labiryntem korytarzy donikąd i spiralą schodów kończących się ścianą przechodzi jego najśmielsze oczekiwania. Sama Sarah Winchester sprawia wrażenie kobiety mocno ekscentrycznej, jednakże zrównoważonej. Podczas jednej z sesji wdowa zdradza Prince'owi prawdziwy cel budowy - historię rodzinnej klątwy i powody nawiedzeń przez duchy. Z początku nieprawdopodobna historia okazuje się być prawdziwa.
Poza jednym wyjątkiem ("Piłą: Dziedzictwo") bracia Spierig znani są z tego, że są autorami scenariuszy do filmów, które sami reżyserują. Po zbierających złe recenzje "Zombie z Berkeley" i "Daybreakers" strzałem w dziesiątkę okazał się obraz "Przeznaczenie", będący jednym z ciekawszych dramatów sci-fi ostatnich lat, poruszających kwestię pętli czasu. Dlatego też miałem nadzieję, że "Winchester" nie będzie tylko klasycznym straszakiem. I pod tym względem się nie zawiodłem. Luźno (nawet bardzo luźno) oparta na faktach historia nie jest tylko kolejnym dreszczowcem z nawiedzonym domem w roli głównej. Twórcy, szczerze mówiąc, w pewnym momencie chyba zapomnieli, że kręcą horror, i poszli w kierunku dramatu ze zjawiskami nadprzyrodzonymi w tle. "Winchester" to przede wszystkim starcie dwóch skrajnie różnych charakterów - stanowczej, ekscentrycznej, pewnej siebie i swoich przekonań Sary Winchester i polegającego na swoim umyśle i doświadczeniu dra Prince'a. W tym obrazie bracia Spierig ścierają ze sobą świat duchowy, nadprzyrodzony ze światem wiedzy i nauki. I to starcie, w którym żadna ze stron nie chce odpuścić i jednocześnie na swój sposób rozumie drugą stronę, jest bardziej ekscytujące, niż cała historia o zjawach, duchach i opętaniu.
Gdyby twórcy poszli w tym kierunku, skupiając się na budowie przegadanego, intelektualnego dramatu z delikatnym dreszczowcem w tle, stworzyliby naprawdę dobry film, w pewnym sensie łamiący narzucone schematy gatunku. Niestety, czy to z powodu braku odpowiedniego doświadczenia, czy też wyczucia, bracia Spierig w połowie filmu rezygnują z tego wszystkiego na rzecz średniej klasy horroru, zbudowanego na zapożyczeniach, przewidywalnych jumpscare'ach i tanim CGI. W efekcie cały skrupulatnie tkany klimat znika, jak ręką odjął. W miejsce ekscytującej, psychologicznej rozgrywki dostajemy iście kiczowatą walkę z mściwym duchem, której wynik jest z góry znany, a całe napięcie zmienia się w niecierpliwe oczekiwanie na napisy końcowe. Wielka szkoda, bo mając do swojej dyspozycji ogromny potencjał legendy jednego z najsłynniejszych nawiedzonych domów, bracia Spierig go zaprzepaścili, oferując średniaka z nieciekawym zakończeniem.
"Winchester" całkiem by poległ, gdyby nie para aktorów odgrywających główne role. Helen Mirren wzięła na swoje barki cały ciężar obrazu i pomimo średniego scenariusza jej Sarah Winchester wypada naprawdę genialnie. Jest tak wiarygodna, że widz do ostatnich minut filmu jest ciekaw jej losów (mimo że sam obraz zjeżdża po równi pochyłej). Bardzo pomocny w całym przedsięwzięciu okazał się być Jason Clarke, którego Eric Prince stanowi mieszankę beztroski i racjonalizmu, która jest przeciwwagą dla stonowanej, silnie broniącej swoich zasad i wierzeń wdowy Winchester. Ta dwójka tak zdominowała całokształt, że pozostali członkowie obsady, z Sarą Snook, Brucem Spencem, czy Eamonem Farrenem na czele zlewają się z tłumem statystów.
Podsumowując, ten film można było poprowadzić o wiele lepiej. Obraz, który miał szansę skruszyć twardą konstrukcję filmów kina grozy, skończył jako średniak ledwo powyżej przeciętnej. Mam nadzieję, że "Przeznaczenie" nie było pierwszym i zarazem ostatnim dobrym filmem braci Spierig i zobaczymy jeszcze obraz, który nas zaskoczy i zachwyci. Szkoda, że "Winchester" do tej grupy nie można zaliczyć.