Tytuł: Sausage Party
Gatunek: Komedia/Animacja
Reżyseria: Conrad Vernon, Greg Tiernan
Premiera: 12 sierpnia 2016 (Polska), 14 marca 2016 (świat)
Ocena: 5-/6
Seth Rogen niejednokrotnie udowodnił, że nie ma dla niego tematów tabu. W filmach z jego udziałem wyśmiewano już praktycznie wszystko i wszystkich, z przywódcą Korei Północnej włącznie (głośny "Wywiad ze Słońcem Narodu"). Choć "Boski chillout" i "To już jest koniec" na stałe wpisały się na karty kinowych komedii o specyficznym poczuciu humoru, to ostatnio Seth Rogen, jak i jego odwieczny filmowy partner James Franco, zaczęli się wypalać z pomysłów. Czy "Sausage Party", specyficzna animacja dla dorosłych, to dalszy spadek po równi pochyłej, czy może nadzieja na powrót na szczyt?
Gatunek: Komedia/Animacja
Reżyseria: Conrad Vernon, Greg Tiernan
Premiera: 12 sierpnia 2016 (Polska), 14 marca 2016 (świat)
Ocena: 5-/6
Seth Rogen niejednokrotnie udowodnił, że nie ma dla niego tematów tabu. W filmach z jego udziałem wyśmiewano już praktycznie wszystko i wszystkich, z przywódcą Korei Północnej włącznie (głośny "Wywiad ze Słońcem Narodu"). Choć "Boski chillout" i "To już jest koniec" na stałe wpisały się na karty kinowych komedii o specyficznym poczuciu humoru, to ostatnio Seth Rogen, jak i jego odwieczny filmowy partner James Franco, zaczęli się wypalać z pomysłów. Czy "Sausage Party", specyficzna animacja dla dorosłych, to dalszy spadek po równi pochyłej, czy może nadzieja na powrót na szczyt?
Produkty spożywcze w supermarkecie wiodą spokojne i szczęśliwe życie. Klientów sklepu uważają za bogów i mają nadzieję, że któregoś dnia zostaną wybrane, by przekroczyć próg automatycznych drzwi do lepszego świata. Tego dnia doczekali w końcu parówka Frank i jego ukochana Brenda. Gdy razem trafiają do jednego wózka i kierują się do kas, jeden z produktów, Miodowa Musztarda, zaczyna panikować. Krzycząc, że nigdy "tam" nie wróci, wyskakuje z wózka. Frank i Brenda wychodzą ze swoich opakowań, by pomóc nieszczęśnikowi, lecz próba kończy się niepowodzeniem, a cały wózek wywraca się. Frank i Brenda muszą uciekać, by ratować swoje życie. Próbując wrócić na swój dział, Frank trafia do namiotu Wiecznych, gdzie odkrywa przerażającą prawdę o ludziach. Musi ostrzec inne produkty, nim będzie za późno.
Film zaczyna się, jak sztandarowa animacja Pixara - uśmiechnięci bohaterowie w idealnym świecie śpiewają radosną piosenkę na otwarcie supermarketu. Szybko jednak twórcy udowadniają, że "Sausage Party" jest animacją stanowczo nie dla dzieci. Dla bardziej wrażliwych to zderzenie z rzeczywistością może być jak oberwanie obuchem w głowę. Bo, trzeba przyznać, twórców mocno poniosło. Co najważniejsze, w zdecydowanej większości: na plus. Nie ma tutaj zabawy w półśrodki. Twórcy wyśmiewają wszystko i wszystkich, zaczynając od religii i wiary, poprzez absurdy podziałów społecznych, na pieprznych żartach kończąc. Każdy z prezentowanych produktów uosabia konkretną nację, uwypuklając i żartując z krążących na jej temat stereotypów. W "Sausage Party" nie ma równych i równiejszych - twórcy parodiują i żartują ze wszystkich. Oczywiście, jak to na Rogena i jego ekipę przystało, nie brakuje dowcipów o seksie, genitaliach i różnego rodzaju płynach. Przez większość filmu jest to jednak dość wyważona (jak na twórców) ilość, dzięki czemu przeciwnicy pieprznych żartów też znajdą coś dla siebie. Gorzej sprawa ma się w wielkich finale, gdzie kogoś poniosła ułańska fantazja i co wrażliwsze osoby mogą zejść w sensie medycznym.
Abstrahując od, moim skromnym zdaniem, trochę przesadzonego i nic niewnoszącego finału, całość wypada naprawdę dobrze. Pod sporą dawką humoru, znajduje się całkiem sensowna i logiczna fabuła. Twórcy starają się podkreślić absurdy, którymi kierują się ludzie i które biorą niemalże za "coś pewnego". Z jednej strony to krytyka, z drugiej - próba otworzenia oczu. Nie prezentują jednak rozwiązania ani złotego środka. Uwolnione spod jarzma wiary w klientów-bogów produkty spożywcze i tak dążą do autodestrukcji i zburzenia wszelkich fundamentów moralnych (co, według bohaterów filmu, jest swego rodzaju "happy endem"). Opakowanie tego w cieszącą oko animację, godną Pixara lub Dreamworks, dodatkowo podkreśla tylko groteskowość całokształtu.
W animacjach pod względem aktorskim najbardziej lubię to, czy dana osoba na tyle dobrze wczuje się w swoją postać, że widz nie będzie mógł jej rozpoznać po głosie. I tak też się dzieje w "Sausage Party". Słysząc Franka, słyszałem Franka, a nie Setha Rogena udającego gadającą parówkę. Równie dobrze spisali się Kristen Wiig, Jonah Hill, Michael Cera, Salma Hayek, Edward Norton (tak, tak, on też tu bierze udział!) i wielu, wielu innych, którzy uraczyli nas swoimi dubbingowymi umiejętnościami. Naprawdę odwalili kawał dobrej roboty!
Podsumowując, jeżeli komuś podobał się "Boski chillout", a humor "To już jest koniec" wspomina do dziś, to "Sausage Party" będzie dobrym wyborem. Sam obraz powinien trafić na jakąś listę rekordów, bo tylu wariacji ze słowem "fuck" nie słyszałem chyba od czasu "Kasyna" Martina Scorsese. Co bardziej wrażliwym radzę film Vernona i Tiernana omijać szerokim łukiem, bo mogą oni nie dotrwać do napisów końcowych.