Tytuł: Dziewczyna z pociągu (The Girl on the Train)
Gatunek: Thriller
Reżyseria: Tate Taylor
Premiera: 7 października 2016 (Polska), 5 października 2016 (świat)
Ocena: 2+/6
Sukces debiutanckiej książki Pauli Hawkins zapewniła nie tyle wyjątkowa i wciągająca historia, co ogromna promocja, w której udział wzięło wiele znanych nazwisk (w tym sam Stephen King). Taka pozycja skazana była na listę bestsellerów. Gdy "Dziewczyna z pociągu" zyskała popularność na całym świecie, ekranizacja była wyłącznie kwestią czasu. I tak oto Tate Taylor ("Służące") przeniósł na duży ekran prozę Pauli Hawkins. Czy historię Rachel, Megan i Anny warto zobaczyć w kinie?
Gatunek: Thriller
Reżyseria: Tate Taylor
Premiera: 7 października 2016 (Polska), 5 października 2016 (świat)
Ocena: 2+/6
Sukces debiutanckiej książki Pauli Hawkins zapewniła nie tyle wyjątkowa i wciągająca historia, co ogromna promocja, w której udział wzięło wiele znanych nazwisk (w tym sam Stephen King). Taka pozycja skazana była na listę bestsellerów. Gdy "Dziewczyna z pociągu" zyskała popularność na całym świecie, ekranizacja była wyłącznie kwestią czasu. I tak oto Tate Taylor ("Służące") przeniósł na duży ekran prozę Pauli Hawkins. Czy historię Rachel, Megan i Anny warto zobaczyć w kinie?
Rachel jest alkoholiczką. Po rozpadzie swojego małżeństwa poddała się nałogowi, co sukcesywnie prowadzi ją do przepaści. Dzień w dzień jeździ pociągiem do i z pracy, obserwuje zza okien wagonu swój dawny dom, a także jego okolicę. Mieszkańcy jednej z posesji przykuwają jej szczególną uwagę, tworząc - w jej oczach - idealną parę. Wszystko się zmienia, gdy Rachel zauważa obserwowaną dziewczynę całującą się z innym mężczyzną. Idealny świat, który wykreowała w swojej głowie, roztrzaskuje się na kawałki. Parę dni później owa kobieta znika. Rachel postanawia pomóc policji w poszukiwaniach. Podejrzewa, że za wszystkim stoi mężczyzna, z którym zaginiona miała romans.
Terry Hayes określiła Paulę Hawkins mianem "Alfreda Hitchcocka nowego pokolenia". Po takim porównaniu sam zainteresowany pewnie się w grobie przewraca. Choć proza Pauli Hawkins nie jest najgorsza, to daleko jej do znakomitości. I dokładnie takim samym mianem można określić jej ekranizację, przy czym - jak to zwykle bywa - powieść na dużym ekranie wypada gorzej, niż na papierze. Mimo umiejętności, jakimi Taylor dysponuje, nie udało się za wiele "Dziewczynie z pociągu" pomóc. Ograniczenia filmowe nie pozwoliły zapoznać się z bohaterkami historii aż tak dobrze, jak w książce. Bez tego fabuła nie potrafiła się obronić sama. Zaburzona chronologia, dobrze sprawdzająca się w książce, na ekranie ledwo kuleje. Zmiany w jednych wątkach, ucięcie innych i dodanie niepotrzebnych bardziej szkodzą, aniżeli poprawiają odbiór całokształtu.
Tylor starał się skupić uwagę widza na swoich bohaterkach. Operując odpowiednio kamerą, udaje mu się uchwycić Rachel, Annę i Megan w świetnych momentach. Jednakże, nawet najlepsze ujęcie nie jest w stanie przykryć mizerności fabularnej. A ta aż bije po oczach. Brak konsekwencji w scenariuszu powoduje, że "Dziewczyna z pociągu" to istny koktajl Mołotowa - połączenie ciężkiego dramatu o relacjach matka-dziecko z alkoholizmem w tle z historyjką tak płytką i z czasem przewidywalną, że więcej ciekawszych zwrotów akcji zawarto w stu stronicowych tomach sagi "Nierządnicy" Iny Lorentz. Niestety, przeniesienie na duży ekran powieści Hawkins nie było dobrym pomysłem i nawet Taylor z całym swoim warsztatem niewiele mógł zdziałać.
Choć przeniesienie brytyjskiej historii do amerykańskich realiów (i nastąpienie Londynu Nowym Jorkiem) niezbyt wyszło, to jednym z tych fragmentów, które uratowały obraz przed totalną katastrofą, była świetna obsada. Pierwsze skrzypce niezaprzeczalnie gra tutaj Emily Blunt, która w obiektywie Taylora swoją mimiką potrafi zdziałać cuda. Daje tutaj taki pokaz swoich aktorskich umiejętności, że reszta obsady pozostaje daleko w tyle. Ciekawie prezentuje się Haley Bennett, choć do pazura i drapieżności książkowej Megan trochę jej brakuje. Dobrze w roli odnajduje się Luke Evans, mimo że filmowy Scott został mocno okrojony w porównaniu z pierwowzorem.
Podsumowując, "Dziewczyna z pociągu" nie jest nawet w połowie tak dobra, jak powieść Pauli Hawkins, a powieść Pauli Hawkins nie jest nawet w połowie tak dobra, jak ją wychwalają. W efekcie dostaliśmy miałki film z dobrą obsadą i świetnym reżyserem, którzy marnują swój talent w tej produkcji. Patrząc na to, że teraz wchodzi kilka ciekawych propozycji na duży ekran, "Dziewczynę z pociągu" można sobie z czystym sumieniem odpuścić.