wtorek, 8 kwietnia 2014

The Legend of Hercules (2014)


Tytuł: The Legend of Hercules
Gatunek: Fantasy/Przygodowy
Reżyseria: Renny Harlin
Premiera: 8 stycznia 2014 (świat)
Ocena: 1+/6

Pozostając w klimacie starożytnych wojowników o nadnaturalnych zdolnościach, na tapecie mamy kolejny tytuł tego roku - "The Legend of Hercules". Renny Harlin postanowił zapoznać widza z losami mitologicznego herosa, nim ten okrył się sławą. Co zaserwował nam czterokrotnie nominowany do Złotych Malin reżyser?


Z powodu zakazanej miłości, Herkules zostaje wysłany wraz z niewielkim oddziałem do Egiptu. Wyprawa okazuje się być pułapką, zaś heros i jego dowódca zostają sprzedani do niewoli. Na arenie Herkules będzie musiał stoczyć walkę na śmierć i życie, by odzyskać wolność i wrócić do ukochanej.


Po seansie mam nieodparte wrażenie, że w dzieciństwie czytałem inną mitologię i poznałem losy innego Herkulesa, niż Renny Harlin. Można by uznać ten film za parodię, gdyby nie fakt, że reżyser kręcił go "na serio". Drewniani bohaterowie (oczywiście jednowymiarowi, bo bardziej złożone postacie stanowiłyby zbyt duże wyzwanie dla twórców) podpierają tandetną, do bólu przewidywalną fabułę, w której brakuje ładu i składu. Dawno nie widziałem filmu przygodowego, który z przygodą miałby tak niewiele wspólnego. Grzeczne, bezkrwawe sceny walk mogą wywołać różne emocje, od znużenia po ziewanie. Zrobione tanim kosztem znikome efekty specjalne wołają o pomstę do nieba (aż strach pomyśleć, że ktoś odważył się to puścić w technologii 3D), zaś kostiumy przypominają nieudany pomysł na Halloween.


Choć Harlin nie miał do dyspozycji debiutantów, obsada jego filmu wydaje się bać kamery i nie może się odnaleźć w serwowanym kiczu. Gwiazdor "Zmierzchu" Kellan Lutz pręży muskuły i odstawia waleczne piruety, byleby tylko zakryć malujące się na jego twarzy zagubienie. Znany ze "Spartakusa" Liam McIntyre pomylił chyba plany filmowe i u Harlina znalazł się przez przypadek. Liam Garrigan pragnie za wszelką cenę odtworzyć wiecznie obrażonego i poszkodowanego księcia (wzorując się chyba na perfekcyjnym Kommodusie Phoenixa z "Gladiatora"), jednakże na staraniach i dobrych chęciach się kończy. Scott Adkins wypada karykaturalnie jako przeciwnik Herkulesa, zaś Gaia Weiss po prostu jest.
Podsumowując, ciekawie zapowiadający się film Harlina okazał się być niewypałem. Pozostaje tylko czekać do lipca i mieć nadzieję, że "Herkules" z Dwaynem Johnsonem nie powieli błędów swojego styczniowego poprzednika.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz